Marnują się pieniądze na dożywianie
Rząd dał w tym roku o połowę więcej
pieniędzy na dożywianie dzieci. W kolejnym chce dać jeszcze
więcej. Problem w tym, że urzędnicy już nie potrafią ich
rozdzielić - uważa "Metro".
19.10.2006 | aktual.: 19.10.2006 03:35
To miała być skuteczna pomoc. Resort pracy i polityki społecznej chce objąć programem dożywiania w szkołach wszystkie głodne i potrzebujące dzieci. W tym roku nawet półtora miliona osób. Na ten cel ministerstwo dało 500 mln zł, czyli o połowę więcej niż w poprzednich latach. Co więcej - w kolejnych te środki mają się zwiększać nawet o 50 mln zł rok rocznie. Problem głodnych dzieci miał być w ten sposób definitywnie zlikwidowany.
Jednak już teraz okazało się, że ośrodki pomocy społecznej rozdzielające pieniądze nie potrafią ich skutecznie wydać - podkreśla dziennik. Warszawska placówka na Bródnie w tym roku na zakup posiłków dla 1086 dzieci dostała 300 tys. zł. Do końca roku zostało tylko trzy miesiące, a w kasie ośrodka jest jeszcze połowa pieniędzy. Nic nie wskazuje na to, żeby w ekspresowym tempie udało się je wydać.
Podobnie w dużo mniejszym Lidzbarku Welskim na Warmii i Mazurach. Miejscowa pomoc do wydania ma jeszcze 110 tys zł. Przeszacowaliśmy koszty. Myśleliśmy, że z obiadów skorzysta ponad 800 dzieci, a jest ich tylko 600 - mówi dyrektor lidzbarskiego ośrodka pomocy społecznej Zdzisław Zdunek.
Taki sam problem ma co dziesiąta placówka w kraju. Skąd taka sytuacja? - zastanawia się gazeta. Chętnych do darmowych obiadów wcale nie przybyło. Rodzice wstydzą się swojej biedy, a dzieci nie przyznają się, że chodzą głodne - mówi Grażyna Iwaniuk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 298 w Warszawie, gdzie z dotowanych obiadów korzysta 48 dzieci.
Niewykorzystane pieniądze trafią z powrotem do budżetu samorządów. Ile konkretnie? Tego jeszcze nie oszacowano. Sam rząd taką sytuacją jest zaskoczony, bo nawet w resorcie pracy i polityki społecznej są rezerwy finansowe na ten cel. Dlatego w tym roku zdecydowaliśmy się zmienić ich przeznaczenie. 13,7 mln zł damy na zasiłki dla najbiedniejszych - usłyszało "Metro" w biurze prasowym ministerstwa. (PAP)