Manifestacja przed ambasadą Chin w Warszawie
Kilkadziesiąt osób manifestowało przed ambasadą Chin w Warszawie, domagając się przestrzegania praw człowieka, w tym zaprzestania represji wobec działaczy domagających się śledztwa w sprawie masakry na Placu Tiananmen.
04.06.2008 | aktual.: 04.06.2008 21:15
Spotykamy się tu co roku, by uczcić rocznicę zdławienia pokojowej demonstracji na Placu Bramy Niebiańskiego Spokoju. Apelujemy, by chiński rząd zmienił swoje nastawienie, zadbał o prawa człowieka - mówił sekretarz zarządu Amnesty International Polska Michał Pawlęga.
Demonstrujący przed ambasadą zwracali także uwagę na sytuację w Tybecie, prześladowania osób praktykujących Falun Gong i naruszanie praw człowieka w związku ze zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi.
Pawlęga przypomniał, że uzyskując prawo do organizacji igrzysk chiński rząd złożył w 2001 roku deklarację większej dbałości o prawa człowieka. Jest niewielki progres, ale stan przestrzegania tych praw jest ciągle niezadowalający. Trwają prześladowania - powiedział.
Przypomniał, że na Chiny przypada - według oficjalnych statystyk - 60% wyroków śmierci na świecie, karze się w ten sposób nawet przestępstwa skarbowe, podejrzanych przetrzymuje się latami w aresztach, a do umieszczenia w obozie pracy nie trzeba wyroku sądu - wystarczy decyzja administracyjna.
Działacze Amnesty zbierali podpisy pod petycjami w sprawie Shi Tao, dziennikarza skazanego na 10 lat więzienia za ujawnienie, że wydano mu instrukcje, jak ma relacjonować, oraz w sprawie organizacji Matki Tiananmen. Jest to stowarzyszenie rodzin osób zabitych i rannych w masakrze z 1989 roku. Domaga się uwolnienia wszystkich uwięzionych od tamtej pory demonstrantów, chce prawa do publicznej żałoby, możliwości korzystania z zagranicznej pomocy humanitarnej, żąda też śledztwa w sprawie masakry.
Pikietujący, z zawieszonymi na szyi portretami prześladowanych, trzymając się za ręce utworzyli mur, symbolizujący zamknięcie Chin na prawa człowieka. Przed bramą wjazdową ułożyli okolone wieńcami portrety ofiar śmiertelnych.
Minutą ciszy uczczono ofiary trzęsienia ziemi w Syczuanie. Te wydarzenia pokazują, że rząd Chin potrafi działać transparentnie, pozwalając organizować pomoc i relacjonować wydarzenia - zaznaczył Pawlęga.
Mamy nadzieję, że międzynarodowa uwaga pozostanie skupiona na Chinach nie tylko w czasie igrzysk. Pamiętajcie przybyć tu za rok, w dwudziestą rocznicę - zaapelował.
W 1989 roku w centrum Pekinu trwały manifestacje studentów domagających się demokratyzacji systemu. Po siedmiu tygodniach, w nocy z 3 na 4 czerwca, chińskie władze uciekły się do rozwiązania siłowego, używając przeciw demonstrantom czołgów. Oficjalne dane mówią o 200 zabitych, nieoficjalne - o 2 tysiącach. Władze Chin, które wcześniej nazywały pro-demokratyczny ruch kontrrewolucyjną rebelią, z czasem zmieniły retorykę i określają go jako "incydent polityczny". Jednak winnych masakry dotychczas nie rozliczono.