PolskaMałżeństwo polowało na starsze kobiety. Trzy ofiary zmarły

Małżeństwo polowało na starsze kobiety. Trzy ofiary zmarły

Cezary i Jolanta K. przez kilka lat prowadzili firmę sprzątającą, ale bez większych sukcesów finansowych. W końcu w 2012 r. Jolanta miała powiedzieć do męża: "siedziałeś za rozboje, ale były z tego pieniądze. Teraz będziemy działać razem!". I para ruszyła w Warszawę. W ciągu niespełna pięciu miesięcy napadli na 12 starszych kobiet. Bili je brutalnie. Trzy z nich zmarły.

Małżeństwo polowało na starsze kobiety. Trzy ofiary zmarły
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

41-letnia Jolanta K. i jej o sześć lat starszy partner Cezary są małżeństwem od 18 lat. Ponad połowę tego czasu mężczyzna spędził w więzieniu skazany na 12 lat więzienia za rozboje. Wyszedł na wolność w 2005 r. i początkowo chciał zerwać z kryminalną przeszłością.

Krawiec z zawodu nie mógł znaleźć pracy. Wspólnie z żoną założyli więc firmę sprzątającą. Przez siedem lat jakość udawało im się wiązać koniec z końcem, jednak z każdym rokiem sytuacja finansowa małżeństwa K. była coraz gorsza. W końcu, gdy widmo biedy zajrzało im w oczy, Jolanta K. wiedząc o kryminalnej przeszłości męża, miała zacząć go namawiać do powrotu do zbójnickiego rzemiosła. Ten chyba nie zastanawiał się zbyt długo, bo już w sierpniu 2012 r. para uderzyła po raz pierwszy. Wspólnie obmyślili, że będą atakować przede wszystkim starsze kobiety, bo te są łatwymi ofiarami, mają przy sobie pieniądze i nie będą się zbytnio bronić.

Polowanie się zaczyna

3 sierpnia Maria Ch. wybrała się na zakupy do Hali Mirowskiej. Nie wiedziała, że w hali jest obserwowana przez parę w średnim wieku. Gdy spokojnie wchodziła do windy w swoim bloku, podbiegł do niej Cezary K. Mężczyzna zaczął ją bić po twarzy. Gdy straciła przytomność, zerwał jej z szyi złoty naszyjnik z medalikiem wart ok. 1 tys. zł. Potem razem z żoną, która stała na czatach poszli sprzedać łup w lombardzie. Maria Ch. trafiła do szpitala z doszczętnie połamaną szczęką.

Dwanaście dni później para zaatakowała Janinę K. w jej domu przy ul. Tamka. Tym razem katującemu kobietę Cezaremu pomogła jego żona, która zerwała bitej złoty łańcuszek. 20 sierpnia ofiarą bezwzględnej pary padła Stanisława A. Początkowo wydawało się, że rozbójnicy odpuszczą ofierze, bo ta spotkała pod domem znajomego. Jednak staruszka miała pecha. Kilka godzin później małżeństwo ponownie ją wypatrzyło. Została napadnięta i obrabowana tak, jak wcześniejsze ofiary. Doznała stłuczenia mózgu i złamania żuchwy.

Zabite za nic

Najtragiczniejszy był jednak ostatni napad z 28 sierpnia. Ponownie ofiara została wytypowana w Hali Mirowskiej, gdzie zakupy robi wiele starszych osób. Małżeństwo K. poszło za Wiesławą H. Cezary wsiadł ze staruszką do windy w jej bloku. Zaatakował. Zerwał z szyi łańcuszek, ale zważył go w dłoni i uznał, że jest zbyt lekki, by był ze złota. Wyrzucił go więc do kosza. Wiesława H. z zawałem serca, połamaną żuchwą i uszkodzonym mózgiem trafiła do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarła.

We wrześniu 2012 para najwyraźniej nie dokonała żadnego napadu. Niewykluczone, że chcieli nie rzucać się w oczy po ataku na Wiesławę H. Jednak już 4 października nadrobili bandyckie zaległości dokonując w ciągu jednego dnia dwóch krwawych napadów. Dwie starsze kobiety wylądowały w szpitalu z obrażeniami mózgu, połamanymi żebrami. Jedna z nich zmarła.

Koniec serii

Do stycznia 2013 r. bandyci napadli jeszcze sześć razy. Ostatni raz uderzyli 11 stycznia 2013 r. Tym razem polowanie zaczęli w Hali Kopińskiej. Za cel wybrali sobie Halinę M. Poszli za nią do domu i tam Cezary skatował kobietę. Halina M. w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Zmarła 14 marca 2013 r.

W tym czasie stołeczni policjanci polowali już na zabójczy duet. Nieco ponad tydzień po napadzie na Halinę M. para została zatrzymana.

– Mogę tylko powiedzieć, że zatrzymanie podejrzanych było możliwe dzięki wnikliwej pracy policjantów, którzy skojarzyli kilka napadów i przeglądali setki godzin nagrań z monitoringu. Tak trafili na osoby przyglądające się starszym kobietom – mówi tvp.info prok. Katarzyna Dobrzańska, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota.

Przerwane milczenie

Cezary K. przyznał się początkowo tylko do czterech napadów. Przekonywał, że jego żona nic nie wiedziała o tym, co robi. Owszem, jak mówił, towarzyszyła mu, gdy typował ofiary, ale gdy oddalał się od żony, aby dokonać rozboju, miał mówić Jolancie, że idzie za potrzebą.

Kobietę wówczas zwolniono do domu. W czerwcu 2013 r. Cezary zmienił wyjaśnienia zdradzając, że ataków dokonywał z żoną i to ona go do tego namówiła. Kobieta została zatrzymana ponownie w lutym 2014. Nie przyznawała się do udziału w napadach.

Wcześniej przekonywała, że mąż jest dobrą osobą. Tym razem stwierdziła, że Cezary znęcał się nad nią i kazał jej brać udział w rozbojach. Przekonywała, że mąż obciąża ją w zemście za to, że po jego zatrzymaniu związała się z innym mężczyzną. Prokuratura nie dała wiary tym wyjaśnieniom.

Oboje zostali przed kilkoma dniami oskarżeni o 12 ataków na kobiety, w tym trzy zakończone śmiercią ofiar. Małżonkom grozi co najmniej trzy lata więzienia.

Źródło: TVP Info

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)