Ma 11 lat i gigantyczny dług
Szok! Mama Maćka zginęła w wypadku. Wtedy okazało się, że zostawiła po sobie niespłacone pożyczki. Sąd uznał, że to chłopczyk ma je spłacić - czytamy w "Fakcie".
04.09.2008 | aktual.: 04.09.2008 12:14
Choć jest jeszcze dzieckiem, to jego problemy mogłyby kompletnie załamać dorosłego człowieka. Maciek Woronko, jedenastolatek z Władysławowa nie dość, że w potwornym wypadku stracił ukochaną mamę, to jeszcze dowiedział się o niewyobrażalnym długu, który zostawiła po śmierci. Spłata pół miliona złotych, w skład których wchodzą dwie pożyczki i potężne odsetki, spadła na barki nie tylko jego taty, ale też, jak uznał sąd na małoletniego Macieja Woronko.
Kiedy pływałem na statkach, żona brała bez mojej wiedzy pożyczki – tłumaczy Izydor Woronko, tata Maćka. Po pogrzebie zaczęli nas nachodzić wierzyciele żony. Dług z dnia na dzień rósł niemiłosiernie, aż urósł do niebotycznych rozmiarów.
Okazało się, że niedługo przed śmiercią żona pana Izydora od znajomego Wietnamczyka pożyczyła 209 tys. zł. Do tego doszło 160 tys. od innych ludzi. Nic nie powiedziała mężowi. W 2004 roku doszło do potwornego wypadku samochodowego. Urszula jechała autem ze znajomymi. Nagle kierowca stracił panowanie nad kierownicą. Kobieta zginęła.
Panu Izydorowi udało się zebrać 160 tys. zł dla wierzycieli żony, przeznaczył na to oszczędności całego życia, ale na dług dla Wietnamczyka nie starczyło. Ten skierował sprawę do sądu i wygrał. Na piśmie z sądu jak byk jest napisane, że dłużnikiem jest też Maciek. Chłopczykowi przyznano po śmierci mamy 600 złotych renty. Teraz jednak dostaje tylko połowę tej sumy, bo resztę zabiera komornik.