Litwa chce do UE! Ponad 90% głosów za członkostwem
91,04 proc. głosujących w unijnym referendum na Litwie opowiedziało się za przystąpieniem kraju do Unii Europejskiej. Przeciw członkostwu głosowało 8,96 proc. wyborców. Są to dane Głównej Komisji Wyborczej z godziny 6.00 w poniedziałek. Frekwencja w referendum wyniosła ponad 64 proc.
12.05.2003 | aktual.: 12.05.2003 10:06
Litewscy Polacy również zdecydowanie opowiedzieli się za Unią. W rejonie wileńskim 80,97 proc. powiedziało "tak" dla Unii, "nie" - 19,03 proc. W rejonie solecznickim członkostwo w UE popiera 79,4 proc., przeciwko jest 20,6 proc. Frekwencja w rejonach wileńskim i solecznickim, które w większości zamieszkują Polacy, wyniosła ponad 50 proc.
Prezydent Rolandas Paksas podziękował obywatelom Litwy wszystkich narodowości, którzy wzięli udział w sobotnio-niedzielnym unijnym referendum.
"Dziękuję wam: Litwini, Rosjanie, Polacy, przedstawiciele wszystkich narodowości, że w najważniejszych chwilach dla państwa potraficie powziąć odpowiedzialność za jego przyszłość" - powiedział w niedzielę wieczorem prezydent, zwracając się do mieszkańców Wilna, którzy tłumnie zebrali się na placu Daukantasa, przy urzędzie prezydenckim, w oczekiwaniu na wyniki referendum.
Przez dwa dni, w sobotę i niedzielę, na Litwie odbywało się referendum w sprawie przystąpienia Litwy do Unii Europejskiej. Po raz pierwszy głosowanie na Litwie trwało dwa dni. O trzy godziny dłużej, aniżeli zazwyczaj, pracowały lokale wyborcze. Po raz pierwszy też można było przypominać wyborcom o ich obywatelskim prawie do wyrażania swojej opinii.
Według obserwatorów Litwa zrobiła wszystko, by maksymalnie umożliwić ludziom udział w unijnym referendum, a tym samym zapewnić wymaganą 50-proc. frekwencję.
To właśnie frekwencja wzbudzała najwięcej emocji, gdyż zgodnie z ustawą, referendum jest uważane za ważne, jeżeli weźmie w nim udział ponad połowa uprawnionych do głosowania. Aby Litwa została członkiem Unii ponad połowa głosujących musi opowiedzieć się za akcesją. Według obliczeń frekwencja wyniosła ok. 60 proc.
Przed podjęciem decyzji o dwudniowym terminie referendum były obawy co do możliwości odpowiedniego zabezpieczenia lokali wyborczych w nocy z soboty na niedzielę.
Według Głównej Komisji Wyborczej lokale były należycie zabezpieczone: strzegła ich policja, członkowie lokalnych komisji, a także obserwatorzy, którzy dobrowolnie zostali na noc w lokalach, by pilnować urn. Były też zabezpieczone wszystkie dokumenty wyborcze. (mag)