Lider unijnych chadeków krytykuje Schroedera
Decyzja kanclerza Niemiec, żeby powierzyć reprezentowanie swego kraju na szczycie UE prezydentowi Francji, to "prowokacja pod adresem mniejszych państw" - ocenił lider chadeków w Parlamencie Europejskim, Niemiec Hans-Gert Poettering.
Kanclerz Gerhard Schroeder zapowiedział, że w drugim dniu szczytu w Brukseli będzie go reprezentował prezydent Jacques Chirac.
"W obecnej dyskusji o przyszłym podziale głosów w Radzie UE ta wymowna demonstracja, jak wielkie państwa członkowskie tworzą bloki między sobą, może prowadzić do katastrofalnych odruchów ze strony mniejszych państw członkowskich" - oświadczył Poettering, często atakujący socjaldemokratycznego kanclerza.
"Nieobecność Niemiec w debacie o przyszłej konstytucji UE lub o kluczowych projektach pobudzających unijną gospodarkę świadczy o bezprecedensowej pogardzie dla partnerów Niemiec w UE" - czytamy w oświadczeniu rozesłanym prasie w Brukseli.
"Gdyby rzeczywiście kanclerz Niemiec nie mógł ze względu na politykę wewnętrzną wypełniać kluczowych unijnych obowiązków, narażałby Niemcy na rolę kulawej kaczki na europejskiej scenie politycznej" - zżymał się Poettering.
Podkreślił, że jego krytyka odnosi się także do ministra spraw zagranicznych Joschki Fischera (z Partii Zielonych), który musi również opuścić Brukselę, żeby zdążyć na głosowanie w Bundestagu. Ma ono dotyczyć pakietu ustaw, których celem jest radykalna reforma rynku pracy.