PolskaLepper: niech prokuratura zbada sprawę list in blanco

Lepper: niech prokuratura zbada sprawę list in blanco


Według wicepremiera, szefa Samoobrony Andrzeja Leppera, nie ma problemu, by prokuratura sprawdziła, czy przed wyborami w 2005 r. były zbierane podpisy in blanco pod listami kandydatów Samoobrony do Senatu. PKW uważa, że jest to sprawa dla organów ścigania.

Lepper: niech prokuratura zbada sprawę list in blanco
Źródło zdjęć: © PAP

08.03.2007 16:15

Sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". Według niej, zwolennicy Samoobrony, w wyborach w 2005 r. popierali listy kandydatów tej partii do Senatu, nie znając ich nazwisk. Wiceszef partii Janusz Maksymiuk miał wysłać dwa miesiące przed wyborami instrukcję do rad wojewódzkich Samoobrony, w której miał nakazać zbieranie podpisów poparcia dla kandydatów, zaznaczając jednocześnie, że kandydaci do Senatu nie są jeszcze znani.

Byli działacze Samoobrony - Sławomir Izdebski i Alfred Budner przyznali, że podpisy pod takimi "czystymi" listami były zbierane wśród zwolenników partii.

Niech się tym zajmie prokuratura. Nie ma problemu, ja nie zajmowałem się zbieraniem żadnych podpisów - powiedział Lepper, pytany, czy będzie wyjaśniał sprawę list poparcia in blanco.

Jak ocenił, "GW" przyjęła taką zasadę, że jeden dzień bez krytycznego artykułu o Samoobronie, to dzień stracony. Dziękuję "Gazecie Wyborczej", że tak promuje Samoobronę, bo im więcej będzie pisać na nasz temat, tym lepiej dla Samoobrony - ironizował.

Były poseł Samoobrony Alfred Budner ocenił, że celem tego - jak to określił - "procederu" było wpisywanie w ostatniej chwili na listy wyborcze nazwisk tzw. spadochroniarzy - czyli osób niezwiązanych z partią.

Z kolei zdaniem byłego senatora Samoobrony Sławomira Izdebskiego, chodziło o pewnego rodzaj szantaż wobec osób, które miały kandydować i o pieniądze, które te osoby miały wpłacić na konto partii. Podkreślił, że taka sytuacja to było jedno, wielkie oszustwo.

Ekspert Państwowej Komisji Wyborczej Miłosz Wilkanowicz powiedział, że w ordynacji wyborczej jest jasny przepis, iż listy z poparciem zbiera się dla konkretnego kandydata, a nie dla kandydata in blanco. Ekspert jest zdania, że sprawą powinna się zająć prokuratura.

Wilkanowicz dodał, że jest też przepis, który zakazuje zbierania podpisów w wyniku podstępu lub presji. Jak poinformował, za tego typu występek grozi grzywna. Jeśli prokurator stwierdzi, że zbierano podpisy podstępem, to kieruje sprawę do sądu, a za takie przewinienie - jeśli się potwierdzi - jest sankcja karna w wysokości do 10 tysięcy złotych - powiedział.

Jak zaznaczył, organy wyborcze nie są w stanie sprawdzić, czy wyborcy byli informowani - podpisując listy poparcia - jakiego kandydata popierają. Organy wyborcze dostają gotowe wykazy i sprawdzają tylko, czy zgodnie z ustawą ten wykaz spełnia wszystkie warunki formalne - wyjaśnił.

Wilkanowicz powiedział też, że nie jest możliwa zmiana wyniku wyborczego, ponieważ ważność wyborów do Sejmu i Senatu stwierdził już Sąd Najwyższy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)