Lekarka została zwolniona z pracy, sprawą zajęła się prokuratura. Ale dyrektorzy innych szpitali nie dowierzają, by telefon taki mógł zmniejszyć patologie, występujące w służbie zdrowia. W ocenie rozmówców "Dziennika Polskiego" reprezentujących inne szpitale w Małopolsce, jest to jedynie zasłona dymna, obliczona na doraźne efekty.
Andrzej Kosiniak-Kamysz, wieloletni dyrektor szpitala specjalistycznego im Józefa Dietla w Krakowie, były minister zdrowia podkreśla, że przeżył już kilka tego typu akcji i żadna z nich nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. "Myślę, że sprawę pani doktor ze Szpitala Uniwersyteckiego należy rozpatrywać w kontekście całego, nie doinwestowanego i zabałaganionego systemu ochrony zdrowia" - informuje "Dziennik Polski". (PAP)