Leci głowa szefa policji w Piszu
Za liczne nieprawidłowości i brak nadzoru nad
Komendą Powiatową Policji w Piszu komendant wojewódzki Janusz
Tkaczyk zwolni ze stanowiska szefa tej komendy Jana Topkę -
poinformowała rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji
Bożena Przyborowska.
Z nieoficjalnych informacji źródeł zbliżonych do policji wynika, że bezpośrednim powodem odwołania Topki jest podejrzenie, że spowodował on w listopadzie służbowym samochodem wypadek po pijanemu, a potem nakazał swym podwładnym zatrzeć ślady.
"Komendant piskiej policji zostanie odwołany ze stanowiska za niedopełnienie obowiązków. O tym, czy zwolniony zostanie ze służby, zdecyduje postępowanie prokuratorskie i kompleksowa kontrola jednostki" - powiedziała Przyborowska.
Sprawa wypadku wyszła na jaw pod koniec listopada, gdy służbowy policyjny samochód - tak jak tego wymagają przepisy - trafił na stację diagostyczną. Tam stwierdzono, że polonez uczestniczył w wypadku i był remontowany. Biegli orzekli, że zostały wymienione m.in. szyby, dach i zamki auta. Wypadek i naprawa policyjnego auta nie były jednak - wbrew procedurom - nigdzie odnotowane. Warmińsko-mazurski komendant zdecydował o wysłaniu do Pisza inspektorów.
Ci na każdym kroku napotykali w piskiej jednostce na utrudnienia w dotarciu do informacji o wypadku. Okazało się między innymi, że uszkodzony jest dysk z nagraniem rozmów dyżurnego oficera, a tzw. książka interwencji, gdzie wpisywane są wszelkie zdarzenia, została zaplamiona atramentem.
Istnieje podejrzenie, że policjanci z Pisza byli zmuszeni do zacierania śladów po wypadku swego szefa. Grozi im postępowanie karne i dyscyplinarne. Policja wysłała już materiały do prokuratury.
Sam komendant Topka nie przyznaje się do winy i przebywa na zwolnieniu lekarskim.