Lech Wałęsa ostro o terminie wyborów. "Utrudnia balangowanie w sobotę i niedzielę"
Były prezydent Lech Wałęsa ocenił, że jeżeli w wyborach bierze udział mniej niż 50 proc. obywateli, to nie ma mowy o demokracji. Dodał, że wybory powinno się organizować tak, by nie utrudniały "balangowania".
Lech Wałęsa słynie ostatnio z coraz ciekawszych wypowiedzi. Na jednym z niedawnych spotkań mówił o UFO, czym wprawił w osłupienie znaczną część widowni.
Tym razem były prezydent pochwalił się w sieci nagraniem z wywiadu, jakiego udzielił zagranicznej dziennikarce.
- Bardzo chcieliśmy, żeby Chiny miały wolność. A Chiny to jest taki duży samochód z dwiema przyczepami z tyłu. A Polska to mercedes albo ford czteroosobowy. On może 200 kilometrów na godzinę jechać, a pani da 200 jechać tym Chinom z tymi przyczepami. Nie mogą tak jechać, bo nas pozabijają - mówił Wałęsa.
- Gdyby Chiny odzyskały, tak wolność jak Polska, to przyjechałoby przynajmniej miliard Chińczyków podziękować Wałęsie za to, że mają wolność. To by liści na drzewie nie starczyło, bo oni wszystko jedzą - dodał.
Lech Wałęsa o organizacji wyborów w weekendy
Były lider Solidarności komentował również temat zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ocenił, że jeżeli w wyborach udział bierze mniej niż połowa uprawnionych do głosowania, to nie można mówić o demokracji.
- Wszystkie wybory, gdzie jest poniżej 50 proc., trzeba uznać, że nie było - skomentował. W opinii byłego prezydenta, tak niska frekwencja jest zazwyczaj efektem błędów po stronie polityków, którzy "nie zdążyli z rozwiązaniami".
- Dziś ludzie są wygodni, mają samochody, domy na wsi. Kto będzie chciał na jakieś zebrania chodzić w sobotę, w niedzielę? (…) A ponieważ widzimy, że tacy ludzie są, to musimy ich inaczej zorganizować. Inaczej wybory muszą się odbywać, żeby każdy mógł głosować, a nie utrudniało mu to balangowania w sobotę i niedzielę - powiedział Lech Wałęsa.
Przypomnijmy, że wybory do PE zaplanowane zostały na 26 maja (niedzielę).