PolskaKrystyna Feldman rozmawia ze świętymi

Krystyna Feldman rozmawia ze świętymi

Romawiam ze świętymi - mówi Krystyna
Feldman, odtwórczyni roli Nikifora, krynickiego malarza, za którą
otrzymała główną aktorską nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów
Fabularnych w Gdyni - donosi "Gazeta Krakowska".

Z Krystyną Feldman dziennikarz "Gazety Krakowskiej" spotykał się w restauracji hotelu "Pod Różą" w Krakowie. 83-letnia aktorka właśnie skończyła jeść śniadanie i zamówiła mocną czarną kawę. Żeby się przywitać, musi odłożyć do popielniczki papierosa, z którym się nie rozstaje, a zapytana, jak zniosła trudy podróży, od razu protestuje, że ona się nie męczy.

Koleżanki pani Krystyny z Teatru Nowego w Poznaniu, gdzie występuje na co dzień, obecnie w jednoaktówkach Czechowa, mawiają o niej, że jest chyba pusta w środku, bo żadne choroby się jej nie imają, a antybiotyki zażywała tylko raz w życiu.

Ja już jestem z takiego pokolenia, które się ani nie męczy, ani nie choruje. Poza tym nic mi nie może być, bo przyjechałam do Krakowa, a to moje ukochane miasto. Tu spędziłam dzieciństwo. Wprawdzie urodziłam się we Lwowie, ale tato, który był aktorem, dostał angaż w Teatrze Słowackiego. Mieszkaliśmy przy ulicy Kremerowskiej - mówi.

- To pewnie jeszcze przed wojną jeździła Pani do Krynicy, gdzie malował Nikifor?

A tak, jednak Nikifora słabo pamiętam. Siedział taki dziwny człowiek na murku i coś malował. Trochę się go przestraszyłam, ale mama powiedziała mi, że to tylko malarz. O wiele lepiej zapamiętałam, jak z mamą na Górze Parkowej bawiłam się w listonosza i biegnąc do niej z listem upadłam i rozwaliłam sobie nos.

- Co Pani poczuła, kiedy reżyser Krzysztof Krauze zaproponował Pani rolę tego dziwnego malarza?

Najpierw zbaraniałam, ale później przyszła ekscytacja i myśl, że jest to wielkie wyzwanie. Zresztą działo się to w Krynicy, gdzie kręciłam właśnie "Boże skrawki". Krzysztof przyjechał wtedy do Mariana Włosińskiego, człowieka, który opiekował się Nikiforem. Zastanawiali się, kto mógłby go zagrać. Żona Krzysztofa, Joasia wpadła na pomysł, żebym to była ja.

- Krzysztof Krauze mówi, że był to najwłaściwszy wybór, bo Pani ma mnóstwo cech Nikifora.

Tak, w trakcie kręcenia filmu odkryłam ich wiele. Tak jak Nikifor nie przywiązuję wagi do przedmiotów. Można to uznać za dziwactwo, ale nie mam ani samochodu, ani pralki, ani lodówki.

- Lodówki?

No tak, po co mi lodówka? Trzeba do niej zaglądać, patrzeć, czy coś jest do zjedzenia, myć ją. Same kłopoty. A przecież ja nie prowadzę gospodarstwa domowego, więc te 10 deko szynki mogę zjeść od razu. Poza tym, tak jak Nikifor, nie daję sobie odebrać wolności. Ile razy chciano mi dać mieszkanie, odmawiałam. Po co się przywiązywać, wystarczy mi służbowe, teatralne. Łączy nas jeszcze to, że ja też mam swoje wewnętrzne życie. On mówił "Nikifor był w niebie, piekle, Nikifor rozmawiał ze świętymi". Ja też rozmawiam ze świętymi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)