Krwawy weekend w Afganistanie
Co najmniej siedem osób, w tym dwóch
Amerykanów, zginęło w niedzielę w wyniku potężnej eksplozji przed
biurem amerykańskiej firmy ochroniarskiej w Kabulu. Do zamachu
przyznali się talibowie. W sobotnim wybuchu w prowincji Paktia na
południu Afganistanu zginęło dziewięcioro dzieci i jeden dorosły.
29.08.2004 | aktual.: 29.08.2004 22:32
Wybuch samochodu-pułapki w centrum Kabulu zniszczył biuro prywatnej amerykańskiej firmy ochroniarskiej Dyncorp Inc., która zajmuje się ochroną afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja i pracuje także dla rządu USA w Iraku - powiedział Nick Downie z Afgańskiego Biura Bezpieczeństwa Organizacji Pozarządowych.
"W eksplozji, do której doszło przed biurem międzynarodowej firmy ochroniarskiej, zginęło co najmniej siedem osób - podało biuro prezydenta Afganistanu. - Potwierdzono śmierć dwóch Amerykanów, trzech Nepalczyków i dwóch Afgańczyków, w tym dziecka".
Karzaj i amerykański ambasador Zalmay Khalilzad wyrazili oburzenie zamachem i współczucie dla jego ofiar. Ten tchórzliwy atak nie przeszkodzi udziałowi Stanów Zjednoczonych w pomocy, by Afganistan stanął na własnych nogach - powiedział Khalilzad.
Dyncorp Inc. jest filią firmy Computer Science Services, Inc., z siedzibą w El Segundo w Kalifornii. Firma zatrudnia w Afganistanie ochroniarzy-Nepalczyków, zajmuje się też działaniami antynarkotykowymi. Według ambasady USA, szkoli też afgańskich policjantów.
Do zamachu przyznali się talibowie. Jak powiedział agencji Reutera ich rzecznik Abdul Latif Hakimi, ładunek zdetonowano zdalnie. Kilka minut wcześniej telefonował nasz szef, aby powiedzieć, że zakończył swoją misję i żyje - przekazał Hakimi.
Wcześniej arabska telewizja satelitarna Al-Dżazira informowała o telefonach od rzeczników talibów, którzy przedstawili się jako mułła Janan i mułła Hakim. Wyrazili ubolewanie, że w wyniku zamachu wymierzonego w Amerykanów zginęli również Afgańczycy.
W wyniku innego zamachu, w sobotę wieczorem, zginęło dziewięcioro dzieci i osoba dorosła, a 15 dzieci zostało rannych. Bomba wybuchła w prywatnej medresie (szkole religijnej) w Naiknaam niedaleko miasta Zormat w prowincji Paktia na południu Afganistanu. Pomieszczenia szkoły były wykorzystywane także przez organizację pozarządową do nauczania afgańskich kobiet.
W Paktii i sąsiednich prowincjach trwają walki sił rządowych, wspieranych przez żołnierzy USA, z niedobitkami talibów i Al- Kaidy.
Siły NATO i przedstawiciele afgańskich służb bezpieczeństwa ostrzegali w ostatnich tygodniach, że antyrządowi bojownicy będą usiłowali dokonać spektakularnych zamachów, by zdestabilizować kraj przed październikowymi wyborami.