Krwawe pytanie Elżbiety
Elżbieta I pod względem okrucieństwa niewiele się różniła od swojej siostry, zwanej Krwawą Mary. A jednak większość Anglików uważa dziś Marię za zbrodniarkę, a Elżbietę bezkrytycznie wielbi.
21.01.2008 | aktual.: 21.01.2008 12:46
Wyjaśnienie wybiórczej pamięci Wyspiarzy jest dość proste: Maria była żarliwą katoliczką. A katolicyzm w Anglii przegrał jako religia państwowa. Interpretację wydarzeń historycznych przekazali więc potomnym zwycięzcy – anglikanie.
To oczywiście nie znaczy, że Maria była aniołem. Obie siostry, Krwawa Maria i Elżbieta Wielka, były dziećmi swojej epoki. A dzieci potrafią być niekiedy zadziwiająco okrutne.
Córki rudzielca
W pierwszej części filmu „Elizabeth” widać siostry razem. Elżbieta jest młoda i ładna, natomiast zły charakter Marii podkreśla już jej szpetota. To akurat niekoniecznie jest tani chwyt scenarzysty: z królową Marią Tudor czas rzeczywiście nie obszedł się łaskawie. Chociaż gdy była młodsza, podobno też była niebrzydka.
Siostry były też w jakiś sposób do siebie podobne. Obie miały rudawy poblask na włosach – po ojcu rudzielcu, królu Henryku VIII. Obie odziedziczyły też po królewskich przodkach pewną twardość charakteru. Miały różne matki. Maria była starsza, urodziła się w 1516 roku. Jej ojciec obsesyjnie chciał jednak mieć syna – następcę tronu. Porzucił więc matkę Marii, Katarzynę Aragońską, dla jej czarującej dwórki, Anny Boleyn. A kiedy papież nie dawał mu rozwodu, oderwał angielski Kościół od Rzymu i sam ogłosił się jego głową. W ten mało chwalebny sposób powstało wyznanie anglikańskie.
Kto w Anglii nie chciał uznać w Henryku zwierzchnika Kościoła, kładł głowę pod topór. Z woli króla zginęło za wierność papieżowi około pięćdziesięciu poddanych.
Maria pali za herezję
Anna Boleyn, nowa żona króla, szybko zaszła w ciążę. Lekarze i astrologowie zapewniali: to syn. Na królewicza czekało już wspaniałe łoże i huczna chrzestna ceremonia. Ale w 1533 r. urodziła się kolejna córka. Otrzymała imię Elżbieta. Zawiedziony Henryk nie spodziewał się, że ta córka będzie rządzić Anglią. I to aż przez 46 lat.
Wkrótce rozczarowany król kazał zabić matkę Elżbiety, Annę Boleyn, pod zarzutem cudzołóstwa. Zarzut prawdopodobnie był zmyślony. Henryk ożenił się z następną piękną dziewczyną, która go oczarowała. A potem jeszcze z kolejną... I kolejną... W sumie miał sześć żon. Z dwiema rozwód przeprowadził w specyficzny sposób: zostały na jego życzenie ścięte. Syna doczekał się z tych związków tylko jednego. Edward zmarł jednak wkrótce po ojcu, jako 16-latek.
Tron przypadł więc najstarszej córce Henryka, Marii. Maria chciała przywrócić nad Anglią duchową władzę papieża. Z początku rządziła wyjątkowo łagodnie, jak na swoje czasy. Kiedy jednak jej wrogowie podnieśli bunt, nagle pokazała twardy charakter. Choć spanikowani doradcy prosili, żeby uciekała z Londynu, ona zagrzała mieszczan do obrony. Ruszyła przeciw nacierającym z hrabstwa Kent wojskom buntownika, sir Tomasza Wyatta, i zgniotła je. Buntownicy byli zwolennikami anglikanizmu. Maria wszczęła więc wobec nich represje. Niespełna trzysta osób spłonęło w męczarniach na stosach pod zarzutem herezji.
Przebiegli papiści
Pokonani buntownicy chcieli osadzić na tronie Elżbietę. Królowa Maria nie skazała za to siostry na śmierć. Osadziła ją tylko w areszcie domowym. Tu młodsza siostra doczekała śmierci Marii i sama została królową. Elżbieta nigdy nie wyszła za mąż i podawała się za dziewicę. Gdy jej się to opłacało, zręcznie zwodziła kolejnych europejskich władców perspektywą małżeństwa.
Okazała się sprawną władczynią. Kiedy obejmowała rządy w 1558 r., Anglia była krajem z drugiej europejskiej ligi. Gdy umierała w roku 1604, jej państwo było potęgą. Nad imperium brytyjskim nigdy nie zachodziło słońce, bo kolonie miało rozsiane po całym świecie. Upokorzyło w wojnie bajecznie bogatą Hiszpanię i zdobyło panowanie na morzach. Nie oddało go przez następne trzysta lat, do XX wieku. Za to Anglicy do dziś Elżbietę kochają.
Królowa ponownie oderwała jednak angielski Kościół od papieża. Im bardziej psuły się jej stosunki z katolicką Hiszpanią, tym mocniej prześladowała angielskich katolików. W tych czasach władcy często próbowali wprzęgnąć religię do własnych politycznych celów. Robili to i królowie katolicy, i protestanci. Wielu Anglików jest jednak zbytnio zapatrzonych w Elżbietę, żeby to u niej zauważyć. Nawet niektórzy współcześni brytyjscy historycy z zadziwiającą satysfakcją piszą o egzekucjach katolików zabijanych z woli Elżbiety. Alfred Leslie Rowse w wydanej w Londynie w 1954 r. książce „Anglia w epoce elżbietańskiej” nazywa katolików „przebiegłymi papistami”. Kpi z zamożnego kiedyś katolika Roberta Downesa, który za wierność papieżowi wiele lat spędził w więzieniu na zamku Norwich. Urzędnicy Elżbiety karali katolików grzywnami za nieobecność w kościołach anglikańskich. Mogli im też skonfiskować dwie trzecie majątku. Robert Downes stracił więc najpierw majątek w Suffolk, później ziemie w Kent i Melton, wreszcie musiał
sprzedać nawet swój dom. Brytyjski historyk komentuje to wesoło: „Miejmy nadzieję, że przekonania religijne wynagrodziły mu jego straty”. Żartuje też z katolickich „dewotek”, które z niezrozumiałych dla niego względów za głowę Kościoła wciąż uważały papieża, zamiast angielską Elżbietę. Skoro elementarnym brakiem bezstronności popisuje się nawet zawodowy historyk, trudno się dziwić, że antykatolickie akcenty przeniknęły też do filmu o Elżbiecie.
Ćwiartowanie Edmunda
Elżbiecie nie wystarczało odbieranie katolikom majątków. W 1588 r., w czasie wojny z katolicką Hiszpanią, wykonano na nich aż 34 egzekucje. W innych latach zabijano za wierność papieżowi po kilku lub kilkunastu ludzi. Wystarczyło, że źle odpowiedzieli na „bloody question”, czyli „krwawe pytanie”, które dotyczyło uznania Elżbiety za głowę Kościoła.
Jezuita Edmund Campion, który odprawiał w Anglii tajne Msze św., napisał ze swadą i pięknym językiem broszurkę „Dziesięć modnych dowodów, iż przeciwnicy Kościoła w porządnej o wierze dyspucie muszą przegrać”. Anglikańscy duchowni ze zdziwieniem znaleźli te broszurki na swoich ławkach w czasie otwarcia wykładów w Oxfordzie. Za taki dowcip jezuita musiał zapłacić. Wkrótce go złapano i powleczono ulicami Londynu. Elżbieta przysłuchiwała się rozprawie. Edmund tłumaczył, że w sprawach doczesnych uznaje władzę królowej. Nie może jej jednak uznać w sprawach religijnych. To Elżbiety nie przekonało. Jezuity nie złamały też tortury. Na ścięcie poszedł ze słowami „Te Deum” na ustach i z modlitwą o nawrócenie królowej. Elżbieta wyglądała wtedy na wstrząśniętą. Tym bardziej że przed laty w Oxfordzie zwróciła na Edmunda uwagę jako na świetnie zapowiadającego się chłopca.
Kiedy poćwiartowane ciało Edmunda pomocnicy kata wrzucali do kotła, doszło do symbolicznej sceny. Kropla krwi jezuity spadła na młodego magnata Henryka Walpole. Henryk później nawrócił się na katolicyzm, też został jezuitą i 14 lat później zginął w Yorku identyczną śmiercią jak Edmund. Obaj zostali ogłoszeni świętymi.
Ofiarą prześladowań Elżbiety padło około 300 katolików. Aż 189 z nich Kościół wyniósł na ołtarze. Kilkudziesięciu beatyfikował Jan Paweł II w 1987 r. Są wśród nich nie tylko kapłani. Jest też Mammaduke Bowes – ojciec rodziny, William Pike – stolarz, Robert Bickerdike – uczeń, Alexander Blake – parobek... Lista jest długa.
Może właśnie dzięki ich bezkompromisowości Kościół katolicki na Wyspach jest dziś w znacznie lepszym stanie niż anglikański? Anglikańscy hierarchowie próbują przypodobać się ludziom przez ciągłe ustępstwa w dziedzinie moralnej. Ostatnio zaczęli wyświęcać czynnych homoseksualistów na biskupów. Wierni jednak tym szybciej od nich uciekają. Tymczasem Kościół katolicki w Wielkiej Brytanii, choć mały, od 300 lat zadziwiająco silnie inspiruje cały Kościół powszechny. W XIX i XX w. wydał wiele ciekawych osobowości, jak choćby kard. Newmana czy pisarzy Chestertona, Marschala i Tolkiena.
Przemek Kucharczak