Korea Płn. wylęgarnią cyberterrorystów
Komputery wciąż są w Korei Północnej prawdziwą
rzadkością, a dostępu do Internetu praktycznie tam nie ma. Jednak -
zdaniem południowokoreańskich i amerykańskich ekspertów - nie
przeszkadza to być temu krajowi światowym centrum szkolenia
hakerów komputerowych.
06.06.2003 | aktual.: 06.06.2003 10:17
Zdaniem cytowanego przez Associated Press informatyka z seulskiej firmy AhnLab Inc. Dzo Kiong Wona, to, że Korea Północna jest biednym krajem, nie oznacza, że tamtejsi informatycy stoją na niskim poziomie. "Wszystko, co w tej dziedzinie jest potrzebne, to mózg" - podkreśla ekspert.
Zdaniem generała Songa Jonga Guna z południowokoreańskiej armii, rocznie Korea Północna kształci setkę świetnych hakerów, specjalnie wyszkolonych do uprawiania cyberterroryzmu. Generał odmawia jednak przedstawienia dowodów na poparcie tej tezy.
To zdanie podziela Richard Clarke, do niedawna doradca Białego Domu ds. nowych technologii. W jego opinii, zarówno Korea Północna, jak i Iran oraz Irak z czasów Saddama Husajna, a także Chiny i Rosja szkolą ludzi do terroryzmu w Internecie. Według specjalistów, dorównują oni umiejętnościami informatykom z Zachodu.
Zdaniem ekspertów, biedna i izolowana Korea Północna, pracując nad zbrojeniami, nie zapomniała o postępie technologicznym. AP pisze nawet, że stał się on oczkiem w głowie północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Ila. Ponoć stał się on prawdziwym entuzjastą Internetu. "Obojętne, czy robi się bomby atomowe, czy tworzy wirusy komputerowe, potrzebne są te same umiejętności i znajomość informatyki" - tłumaczy inny ekspert z AhnLab, Jung Kwang Dżin.
W celu podążania za rozwojem Internetu w świecie, za rządów Kim Dzong Ila w niektórych północnokoreańskich szkołach otwarto klasy komputerowe, a zajęcia z informatyki stały się obowiązkowe.