Kopuła wulkanu Montserrat załamała się
Wulkan na wyspie Montserrat na Karaibach uaktywnił się podczas weekendu. Załamała się duża część jego kopuły, a kolejne erupcje wzbiły na wysokość kilkunastu kilometrów tysiące ton popiołu i kamieni, blokując loty.
14.07.2003 | aktual.: 14.07.2003 09:28
Gruba na kilka centymetrów warstwa popiołów wulkanicznych ponownie przykryła znaczną część wyspy, pod ciężarem materiału wulkanicznego załamały się dachy niektórych domów, gałęzie drzew. Nie zanotowano ofiar w ludziach, jedyny wypadek śmiertelny, spowodowany został nieuwagą kierowcy przy słabej widoczności, a nie bezpośrednio erupcją, jak początkowo sądzono.
Po załamaniu się części kopuły od strony doliny rzeki Tar, po zboczach spłynęły rzeki błota, dosięgając najbliższych miejscowości u podnóży wulkanu. Większość z nich została ewakuowana już w październiku ub. roku, po pierwszych sygnałach zmian u wierzchołka stożka.
Mieszkańcom bardziej oddalonych części karaibskiej wyspy zalecono pozostawanie w domach bądź używanie masek, dla ochrony dróg oddechowych.
Z powodu zagrożenia i złej widoczności towarzystwa lotnicze odwołały dziesiątki lotów w rejonie Antyli, m.in. na trasach prowadzących na wyspy St.Thomas, St.Maarten, Anguilla, Gwadelupa, Dominica, St.Kitts.
Wulkan na wyspie Montserrat przebudził się po czterech wiekach uśpienia w 1995 roku, zabijając wówczas 19 osób. Powtarzające się od tego czasu erupcje zmusiły do ucieczki wielu mieszkańców. Z 11 tys. mieszkańców na wyspie o powierzchni 100 km kwadratowych pozostało obecnie 5000 osób.