PolskaKomorowski stanął przed najważniejszym zadaniem...

Komorowski stanął przed najważniejszym zadaniem...

Bronisław Komorowski stanął przed najważniejszym zadaniem w swojej kadencji: został poproszony o objęcie honorowego protektoratu nad harcerstwem. I zadaniu temu sprostał! Nic jednak dziwnego. Prezydent był do tego przygotowany, może nawet bardziej niż do swojej prezydentury - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Magdalena Środa.

Komorowski stanął przed najważniejszym zadaniem...
Źródło zdjęć: © PAP

Prezydent był bowiem harcerzem, kocha harcerstwo, harcerstwo to dla niego idealna wizja stosunków międzyludzkich, bo harcerz jest harcerzowi bratem, skaut skautowi skautem, i do tego wszyscy mają wspólne ideały – mówił w Krakowie na uroczystościach stulecia harcerstwa. Harcerstwo to dla pana prezydenta organizacja idealna, bo bardzo męska, dokładnie taka, jaka będzie jego prezydentura. Jedyna harcerka, o której prezydent na marginesie wspomniał to jego żona, a druga o której nie wspomniał, ale która sama przypomina o sobie, to drużynowa Irena Lipowicz, obecnie w roli rzecznika praw obywatelskich, ale tak w ogóle - jak harcerze - w służbie ojczyzny i Kościoła.

Jak się wydaje nie ma przywódcy we współczesnym świecie, który tyle by harcerstwu zawdzięczał! I nie ma organizacji, która tak bardzo zrosła się z przywódcą kraju. O czym warto pamiętać przy obsadzie kancelaryjnych stanowisk.

Prezydent, który, jak widać, nie ma pomysłów na to, którymi kolegami zapełnić swoją kancelarię, powinien poważnie rozważyć, czy nie warto wolnych miejsc wypełnić właśnie harcerzami. Też koledzy, tyle że młodsi i bardziej zdyscyplinowani. Harcerze prócz obsady ważnych stanowisk, mogą utworzyć specjalną prezydencką radę ds. kolejnych krzyży (prezydent przynajmniej będzie wiedział, gdzie zamierzają je postawić), jak również nadzwyczajną harcerska gwardię do spraw religijnych transparentów, kwiatów i zniczy. Harcerze są bowiem w Polsce prawdziwymi specjalistami od zniczy (stawianie, strzeżenie, uprzątanie). „Harcerze są kustoszami zniczy i świateł” - co dostrzegł kardynał Dziwisz, również w Krakowie.

Niewątpliwie nastał czas harcerzy i zdaje się, że prezydentura Komorowskiego tym właśnie będzie się odznaczała, że rytualne spotkania z harcerzami staną się normą, prawie tak ważną jak spotkania Lecha Wałęsy ze stoczniowcami, Aleksandra Kwaśniewskiego z papieżem czy Lecha Kaczyńskiego z bratem.

Z harcerzami prezydentowi dobrze się rozmawia, no i bez ugody z nimi pałac nie będzie funkcjonował jak należy. Bez harcerzy nie zostanie podjęta żadna ważna decyzja. Harcerze będą wyznaczali trendy wychowawcze, dekorowali swą obecnością ważne spotkania, podpisywali prezydenckie umowy (z harcerzami państw ościennych), a być może nawet decydowali o miejscu i czasie wybuchu przyszłych powstań, by wzmocnić polski patriotyzm. Jeśli nie będą to powstania, to przynajmniej muzea im poświęcone. A to ważna dziedzina polskiej gospodarki.

Nie rozumiem więc, dlaczego tak poważne pismo jakim jest „Polityka” ośmieliło się wydrukować tekst Ludwika Stommy, który oświadczył, że jedynym pozytywnym skojarzeniem, jakie budzi u niego słowo harcerz – pieszczotliwie – „harcerzyk” jest wódka zmieszana z sokiem pomarańczowym w proporcjach pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.

Pani Ludwiku! W stu na sto procentów będzie pan musiał polubić harcerzy i harcerzyków, niezależnie od pana gustów alkoholowych. Polska prezydencja harcerzami bowiem stoi (to znaczy będzie stała, bo póki co – leży).

Prof. Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)