PolskaKomendant policji ostrzegł przestępcę?

Komendant policji ostrzegł przestępcę?

Dariusz Janas - były rzecznik stołecznej policji, obecnie współpracownik detektywa Krzysztofa Rutkowskiego - zarzuca komendantowi miejskiemu policji w Katowicach, że "ostrzegł przestępcę". Komendant potwierdza, że rozmawiał z tą
osobą, ale jego intencją było wyjaśnienie sprawy.

Chodzi o wydarzenia, które rozegrały się w poniedziałek, kiedy na zlecenie prezesa Międzynarodowych Targów Katowickich Janas próbował przejąć samochód, którym jeździ poprzedni prezes. Szef katowickiej policji, młodszy inspektor Mirosław Cygan, który zna byłego prezesa MTK, włączył się w tę sprawę. Tłumaczył potem, że jego intencją było szybkie przeprowadzenie niezbędnych czynności. Na polecenie szefa śląskiej policji inspektora Eugeniusza Szczerbaka sprawę bada Inspektorat Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

W poniedziałek Janas próbował odebrać wartego 170 tys. zł saaba, którym jeździ były prezes MTK Jan Hoppe. Zleceniodawcą jest obecny prezes MTK Robert Białczyk, który uważa, że Hoppe powinien był zwrócić samochód w chwili, kiedy ustępował ze stanowiska, bo auto należy do firmy.

Wcześniej Białczyk zgłosił sprawę policji. Ponieważ, jego zdaniem, policja prowadziła sprawę "opieszale" i uważała, że ma ona charakter cywilny, zwrócił się do firmy Rutkowskiego. Policja potwierdza, że zgłoszono jej "przywłaszczenie samochodu", ale nie udało się przesłuchać Hoppego, bo ten jest do 15 lutego na zwolnieniu lekarskim.

W poniedziałek Janas "namierzył" saaba na terenie MTK. Razem z nim na miejscu był Białczyk. Hoppe nie chciał oddać auta; mówił, że należy ono do niego. "Nagle dodał gazu, wjechał we mnie, trzymałem się wycieraczki, przewiózł mnie 15 metrów na masce, potem spadłem na śnieg" - relacjonował Janas dziennikarzom, pokazywał urwaną wycieraczkę. O tym, co się wydarzyło, poinformował policję. Pojechał na komisariat i poddał się badaniom na obecność alkoholu we krwi.

Niedługo po tym zdarzeniu ktoś zadzwonił na numer Białczyka, który przejął numer "komórki" po poprzednim prezesie. Telefon odebrał Janas. "Nagle ktoś zadzwonił na ten numer mówiąc: 'Przyjeżdżaj do mnie na policję, weź inny samochód, zrobimy alkomat, musisz się z tej sprawy wykręcić, bo Rutkowski znów będzie robił ci numery'" - powiedział Janas. Podał on dziennikarzom numer, z którego dzwoniono.

Dziennikarze rozpoznali, że to numer inspektora Cygana. Według Janasa jego rozmówca sądził, że rozmawia z Hoppem, a kiedy się zorientował, że to pomyłka, przerwał połączenie. W obecności dziennikarzy Janas oddzwonił do komendanta i nagrał wiadomość na pocztę głosową. Cygan oddzwonił i zaproponował spotkanie. "Byłem zszokowany tym, że pan ostrzega przestępcę" - mówił mu Janas.

"Nie zaprzeczam, że kontaktowałem się z osobą, która była uczestnikiem tego zdarzenia i po zdarzeniu, ponieważ znam tę osobę. Intencją moją, czy treścią rozmowy było to, by ta osoba zgłosiła się w komendzie w związku ze zgłoszeniem i wyjaśniła okoliczności tego zdarzenia" - oświadczył potem w rozmowie z dziennikarzami komendant Cygan.

Komendant wyjaśniał, że kiedy dowiedział się o zdarzeniu, jego intencją było jak najszybsze wyjaśnienie sprawy, dlatego chciał, by Hoppe się zgłosił. Powiedział, że nie jest z byłym prezesem MTK na "ty", zaprzeczył też, że mówił mu, by wziął inny samochód.

Rzecznik śląskiej policji komisarz Grzegorz Olejniczak powiedział, że na polecenie komendanta wojewódzkiego Inspektorat KWP bada sprawę. "Pozwoli to na ustalenie faktycznego przebiegu wydarzeń" - poinformował. (jask)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)