Komendant podejrzanym?
Będą zarzuty dla policjantów, którzy bezpodstawnie oskarżyli niewinną osobę o spowodowanie kolizji drogowej. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Głos Wielkopolski", usłyszy je Anna Pawlak, zastępca naczelnika Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
18.09.2006 | aktual.: 18.09.2006 07:05
Prawdopodobnie podejrzanym w tej sprawie będzie również Zdzisław Stachowiak, były szef poznańskiej komendy. Po ujawnieniu tej afery przez "Głos Wielkopolski" przeszedł on na emeryturę.
Informacje zawarte w publikacji "Głosu Wielkopolskiego" potwierdziły się - opowiada Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Pile. Przesłuchaliśmy już policjantów. Postępowanie nadal jest w toku, ale już teraz można powiedzieć, że przynajmniej jednej osobie zostaną postawione zarzuty - zaznacza prokurator Wierzejewska-Raczyńska.
Zdzisław Stachowiak zapewnił "GW", że nie ma sobie w wymienionej sprawie nic do zarzucenia. Anna Pawlak nie chciała rozmawiać z dziennikarzem "Głosu" i poprzez swego rzecznika oświadczyła, że nie wydawała żadnych sprzecznych z prawem poleceń swoim podwładnym.
Jak nieoficjalnie dowiedział się "GW" podejrzaną w tej sprawie będzie Anna Pawlak z poznańskiej "drogówki". To właśnie ona miała wydać polecenie, aby oskarżyć Włodzimierza Grzeszkowiaka o spowodowanie kolizji drogowej. Z informacji "GW" wynika, że zrobiła tak na polecenie przełożonego Zdzisława Stachowiaka, ówczesnego komendanta miejskiego policji w Poznaniu. On również zostanie przesłuchany - dodaje szefowa pilskiej prokuratury.
Afera w poznańskiej "drogówce" wybuchła 19 czerwca 2006 roku. Początkowo funkcjonariusze za winnego uznali drugiego uczestnika zdarzenia. Jednak po kilku miesiącach zarzuty usłyszał Włodzimierz Grzeszkowiak, chociaż nie zmienił się w ogóle materiał dowodowy.
Jak powiedzieli wówczas "GW" policjanci, zrobili tak na polecenie Anny Pawlak, u której osobiście interweniował komendant Stachowiak. Sprawa trafiła do sądu. Proces ciągnął się dwa lata. W maju 2006 roku sąd uniewinnił podejrzanego. W tym samym czasie Grzeszkowiak wygrał również sprawę cywilną przeciwko drugiemu uczestnikowi kolizji. Sąd uznał także, że opinia biegłego niekorzystna dla Grzeszkowiaka była nierzetelna i stronnicza. (PAP)