Kim są polscy "jednoocy" specjalsi?
Mają być ciężkim wsparciem dla lżej uzbrojonych jednostek. Są nadzieją polskich wojsk specjalnych. Ich misje będą wyjątkowe, dlatego nie mogą ujawniać twarzy. Nie wolno ich filmować, a zdjęcia robić tylko jeśli widać na nich jedno oko lub kiedy skrywają się pod goglami. O jednostce AGAT pisze "Polska Zbrojna".
26.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 10:57
Dla służących do tej pory w gliwickim Oddziale Specjalnym Żandarmerii Wojskowej (OSŻW) żołnierzy służba już nigdy nie będzie wyglądała tak samo. Część z nich zachowa swoje szkarłatne berety, ale przeniesie się do odległych jednostek w Mińsku Mazowieckim i Warszawie. Ci pierwsi pomogą w utrzymaniu polskich zobowiązań międzynarodowych dotyczących Wielonarodowego Batalionu Policji Wojskowej NATO. Większość zostanie jednak w Gliwicach i spróbuje szczęścia w najnowszej jednostce Wojsk Specjalnych. Jej pierwszy moduł bojowy ma osiągnąć wstępną gotowość pod koniec 2012 roku, a cała jednostka dwa lata później pełną.
6 lipca 2011 roku gliwickie OSŻW zostało rozwiązane. Wkrótce potem dowódca Wojsk Specjalnych generał brygady Piotr Patalong podpisał rozkaz powołania do życia AGAT-u, pod dowództwem pułkownika Sławomira Berdychowskiego. Żandarmi z Gliwic stali się w tym momencie oficjalnie częścią polskich Wojsk Specjalnych z wszystkimi tego konsekwencjami. Już w trakcie uroczystości zabronione było filmowanie i fotografowanie żołnierzy ubranych w nowiutkie zielone berety. - Żołnierzom AGAT-u można robić zdjęcia tylko wtedy, jeżeli widoczne jest jedno oko, albo kiedy są w okularach bądź goglach. Muszą mieć też zasłoniętą nasadę nosa - upominał przed uroczystością podpułkownik Ryszard Jankowski, rzecznik Dowództwa Wojsk Specjalnych. Biorąc pod uwagę, że w skład munduru galowego nie wchodzą kominiarka, gogle ani kewlarowy hełm, fotoreporterzy mieli utrudnione zadanie.
Decyzje i pieniądze
Od momentu powstania we wrześniu 2005 roku gliwicki OSŻW był jedną z najlepiej wyposażonych i doinwestowanych jednostek Wojska Polskiego. Zamiast honkerów żandarmi otrzymali land rovery, z czasem pojawiły się też hummvee. Ich uzbrojenie stanowiły między innymi miniberyle i pistolety Glock. Broń ta bynajmniej nie rdzewiała w magazynach. Żołnierze gliwickiego OSŻW uczestniczyli w misjach w: Iraku, Kongu, Libanie, Syrii, Kosowie, Bośni i Hercegowinie, Czadzie i Afganistanie. Stały udział w operacjach (większość żandarmów z Gliwic ma na koncie po kilka misji zagranicznych) i gotowość do działania wiązały się z częstymi ćwiczeniami i szkoleniami poligonowymi. Jednostka została wyróżniona przez prezydenta RP w 2009 roku flagą państwową, a w roku 2011 tytułem "Przodujący oddział Wojska Polskiego".
Teraz ma być jeszcze lepiej. - AGAT będzie miał takie samo wyposażenie jak inne jednostki Wojsk Specjalnych - deklaruje generał Patalong. - Szef MON nie tylko powiedział, że jednostka osiągnie gotowość w określonym czasie. W ślad za tym poszły pieniądze. Decyzją ministra na jednostkę AGAT zostanie przeznaczona znaczna suma. Pozwoli ona na jej doposażenie - może nie od razu do poziomu Lublińca czy Gromu, ale w sposób znaczący - dodaje generał dywizji Bogusław Pacek, doradca ministra obrony, pomysłodawca utworzenia jednostki AGAT, były komendant główny Żandarmerii Wojskowej.
Wygląda na to, że z czasem miniberyle zastąpią karabinki M-4 i G-36. AGAT otrzyma też znaczną część cięższego uzbrojenia. To ostatnie nie było dotąd używane w Wojskach Specjalnych. Każda jednostka Wojsk Specjalnych szkoli się do wykonywania różnorodnych zadań. Dlatego operatorzy Gromu wzięli udział w operacji zdobywania irackich platform wiertniczych, a żołnierzy Formozy można spotkać w piaszczystym Afganistanie. Mimo to każda jednostka ma swoją specyfikę i zestaw zadań, do których nadaje się najlepiej.
Wypełnianie luk
Żołnierze AGAT-u, zdolni do desantowania się na spadochronach, będą prowadzili bezpośrednie akcje lądowe, operacje przeciwpartyzanckie, przeciwterrorystyczne oraz ochraniali obiekty. Do najważniejszych zadań jednostki ma należeć zabezpieczenie terenu wokół szturmowanego obiektu. Dzięki temu nieprzyjaciel atakowany przez Grom, Formozę, Lubliniec czy nawet samych operatorów AGAT-u nie będzie mógł liczyć na posiłki z zewnątrz i zostanie pozbawiony większych szans na odwrót. - Jednostka ma być silnie uzbrojona, będzie miała duży potencjał do walki z przeciwnikiem, czyli to, czego brakuje bardzo lekkim jednostkom specjalnym - zapowiada generał Patalong.
W jej wyposażeniu znajdą się wielkokalibrowe karabiny maszynowe, granatniki przeciwpancerne, broń przeciwlotnicza i moździerze. Dzięki temu żołnierze AGAT-u będą mogli zlikwidować na przykład nieprzyjacielskie śmigłowce próbujące udzielić pomocy atakowanemu przez Wojska Specjalne obiektowi albo powstrzymać odsiecz złożoną z pojazdów pancernych. - AGAT wypełnia lukę, która istniała do tej pory - tłumaczy generał Pacek. - W Wojskach Specjalnych brakowało komponentu wyposażonego w cięższy sprzęt, także przeciwpancerny, i wyraźnego elementu powietrznodesantowego - dodaje.
Łatwo nie będzie
Zwiększone zostaną także żołnierskie pensje, zgodnie z tabelą uposażeń żołnierzy Wojsk Specjalnych. Trudno jednak mówić, aby to właśnie aspekt finansowy był główną motywacją, żeby zostać w Gliwicach. - W Wojskach Specjalnych uposażenia są bardziej atrakcyjne, ale ciężar nowej służby będzie niewspółmiernie wyższy- tłumaczy rzecznik prasowy żandarmerii podpułkownik Marcin Wiącek.
Pozostać w jednostce AGAT nie będzie łatwo. Generał Patalong cieszy się, że udało się pozyskać dobry, zgrany zespół, ale zapowiada przede wszystkim ciężką pracę. Byłych żandarmów czeka najpierw wymagający test sprawnościowy, a w październiku selekcja w Bieszczadach. W tym czasie przejdą trudne próby psychologiczne. Będą musieli podejmować właściwe decyzje mimo braku snu, żywności i w krańcowym zmęczeniu.
Dopiero ci, którzy przejdą ten sprawdzian, mogą liczyć na stałą służbę w jednostce. Będą pracownikami sztabowymi, kierowcami i żołnierzami zabezpieczenia. Operatorami zostaną wyłącznie ci, którym uda się ukończyć 10–12-miesięczny kurs bazowy. Łatwo nie będzie. Major Jankowski ostrzega, że selekcję kończy zazwyczaj jedynie 10% kandydatów na specjalsów. Z drugiej strony przyznaje, że żandarmi zawsze dostarczali Wojskom Specjalnym najlepszego materiału - Na 6–8 ludzi, którzy przeszli selekcję, czterech zazwyczaj wywodziło się z żandarmerii - mówi.
Maciej Szopa, "Polska Zbrojna"