PolskaKaczmarek pozwał J. Kaczyńskiego za "agenta-śpiocha"

Kaczmarek pozwał J. Kaczyńskiego za "agenta-śpiocha"

Przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel społeczny żąda Janusz Kaczmarek od Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał go "agentem-śpiochem" i obarczył winą za niesfinalizowanie m.in.
śledztw paliwowych.

Kaczmarek pozwał J. Kaczyńskiego za "agenta-śpiocha"
Źródło zdjęć: © AFP

04.09.2008 | aktual.: 04.09.2008 16:42

Sąd Okręgowy w Warszawie, do którego wpłynął pozew Kaczmarka, nie wyznaczył jeszcze terminu tego procesu. Kaczmarek żąda w pozwie, by Kaczyński przeprosił go i wyraził "szczery żal" za nieprawdziwe i krzywdzące zarzuty. Były szef MSWiA domaga się też, aby Kaczyński zamieścił przeprosiny na swój koszt w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", dzienniku "Polska", "Newsweeku", "Polityce", "Wprost", "Gościu Niedzielnym" oraz na portalu internetowym PiS.

Kaczmarek to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki śpioch. To jest nawiązanie do agenta śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent - powiedział w lipcu szef PiS.

Otóż on rzeczywiście bardzo zręcznie się wkupił w łaski naszego środowiska, parę rzeczywistych spraw załatwił, bo to bardzo sprawny i inteligentny człowiek, a następnie zaczął różnych układów bronić i dzięki temu, różne śledztwa nagle się okazywały niemożliwe, choćby to paliwowe - komentował b. premier.

Wypowiedzi Kaczyńskiego nie mają odzwierciedlenia w faktach - mówił wtedy Kaczmarek, zapowiadając podjęcie kroków prawnych wobec J. Kaczyńskiego. Mam wrażenie, że wszystko, co złe, było przeze mnie. Niedługo pewnie dowiem się, że brak konta i prawa jazdy Jarosława Kaczyńskiego też jest moją winą - ironizował b. szef MSWiA.

Kaczmarka odwołano w sierpniu 2007 r. z funkcji szefa MSWiA, bo "znalazł się w kręgu podejrzenia" w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. ABW zatrzymała go pod koniec sierpnia 2007 r., razem z b. szefem policji Konradem Kornatowskim i ówczesnym szefem PZU Jaromirem Netzlem. Ma zarzut zatajenia spotkania z Ryszardem Krauzem w hotelu Marriott w lipcu 2007 r. i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA - za co grozi do 5 lat więzienia.

Prokuratura nie zarzuciła mu zdrady tajemnicy co do samej akcji CBA. Nie wystąpiła też o areszt. Ujawniła zaś na specjalnej, transmitowanej przez telewizje, konferencji podsłuchy rozmów, obciążające całą trójkę. Sąd uznał potem zatrzymanie b. szefa MSWiA za "bezzasadne i nieprawidłowe". On sam wystąpił o odszkodowanie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)