"Jego celem jest związanie rąk Tuskowi"
- Gdy nas mordowano, to do ostatniego momentu były utrzymywane jak najbardziej przyjazne relacje. Potem nagle spadał cios - na Gilowską, Piskorskiego, Rokitę czy kogokolwiek innego - przypomina w rozmowie z Wprost24 Paweł Piskorski. Czy teraz los Rokity czy Piskorskiego spotka Schetynę? Niekoniecznie. Były polityk PO uważa, że marszałek sejmu jest silniejszy, niż się powszechnie sądzi. Jego celem jest takie związanie rąk Tuskowi.
28.02.2011 | aktual.: 28.02.2011 11:00
- Wyeliminowanie Schetyny przed wyborami będzie dla Tuska trudne - przyznał Piskorski. Dodał też, że Schetyna wie, jaki cel ma Tusk. - Tusk doskonale wie, że jeśli przegra, to straci większość we własnej partii i skończy na ławce Schetyny. A na to nie może sobie pozwolić - zaznaczył Piskorski.
Piskorski jest zdania, że w dzisiejszym klubie parlamentarnym PO przewagę ma Schetyna. Przykładem może być upokarzająca porażka Sławomira Nowaka - człowieka Tuska - w wyborach do prezydium klubu. - Schetyna nie musi zdobywać przewagi, on chce ją tylko utrzymać - dodaje Piskorski.
Jest w PO całkiem duża grupa ludzi, których połączyła niechęć do Schetyny jako potencjalnego następcy Tuska. Ci ludzie skrzyknęli się i stali się naturalnym zapleczem Tuska. Zapleczem, ale nie frakcją - twierdzi Piskorski.
Dalej stawia pewną diagnozę, że Schetyna nie chce zastąpić Tuska w fotelu szefa rządu. Jego celem jest takie związanie rąk Tuskowi. Schetyna chce z tylnego szeregu decydować, kto będzie w rządzie, kto będzie koalicjantem. Stąd jego zabiegi o zbliżenie z SLD - uważa przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego.