Jarosław Kaczyński ujawnił swoją teczkę
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił dwa sfałszowane dokumenty opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Dokumenty znajdują się w ujawnionych przez J.Kaczyńskiego jego teczkach z IPN.
02.06.2006 | aktual.: 02.06.2006 21:14
Piątkową konferencję prasową prezes PiS rozpoczął od przedstawienia zaświadczenia z IPN z 26 marca 2004 roku, przyznającego mu status pokrzywdzonego. Oświadczył też, że jest zdecydowanym zwolennikiem lustracji, ale nie ujawniania wszystkich akt wszystkich ludzi. Nie mówię o politykach - podkreślił.
J.Kaczyński podkreślił, że w jego tych teczkach "są różne rzeczy". Nie będę ich komentował. Nie ma tam niczego kompromitującego - dodał.
Zaznaczył, że w materiałach są dwie sfałszowane notatki - prawdopodobnie sfałszowane w 1992, 1993 roku - które opisują to samo wydarzenie. Te dwie opisują rzekome podpisanie przeze mnie "lojalki" - zaznaczył J.Kaczyński.
Jego zdaniem, "są tu dowody fałszowania w postaci podpisów nieżyjącego oficera SB". Jak dodał, są także inne dowody, że to było fałszerstwo. Podkreślił, że sprawa powinna zostać wyjaśniona i dlatego złożył zawiadomienie o przestępstwie.
J.Kaczyński zaznaczył też, że z dokumentów wie, iż w początkach lat 90. był "traktowany jako osoba szczególnie niebezpieczna, którą trzeba zniszczyć i której dawna służba bezpieczeństwa nienawidzi". To skądinąd dla mnie wielka pochwała - dodał.
J.Kaczyński poinformował, że jedną z tych dwóch sfałszowanych notatek zobaczył podczas procesu z "Nie" przed laty.
Chodzi o głośną sprawę opublikowania sfałszowanej "deklaracji lojalności" J. Kaczyńskiego ze stanu wojennego przez tygodnik "Nie" w 1993 roku. Marek Barański zamieścił tam artykuł, w którym zasugerował też, że ówczesny lider Porozumienia Centrum był informatorem SB. W 1998 r. Barański został skazany na karę grzywny w procesie karnym, jaki wytoczył mu Kaczyński. W "Nie" ukazał się później artykuł "Przepraszamy Kaczyńskiego", w którym autor przyznał, że "lojalka" była fałszywa, a on sam padł ofiarą prowokacji UOP. Sąd uznał, że Kaczyński nie podpisywał w grudniu 1981 r. żadnej "lojalki" i że nie był współpracownikiem SB.
J.Kaczyński powiedział też, że nie chce formułować żadnych podejrzeń, kto mógł sfałszować dokumenty z jego teczek z IPN.
We wtorek w TVN 24 płk Lesiak - który stał na czele tajnego zespołu w UOP, prowadzącego od 1992 r. tajne operacje przeciwko ugrupowaniom prawicowym, m.in. Porozumieniu Centrum - powiedział, że zna materiały byłej SB dotyczące J.Kaczyńskiego.
Nie przedstawiały one żadnej wartości operacyjnej, więc nie było potrzeby ingerencji w ich treść. Według mojej wiedzy, pan Jarosław Kaczyński nie był rozpracowany przez SB, a jedynie był w tak zwanym zainteresowaniu - mówił.
A jeśli chodzi o Lesiaka, to trudno się spodziewać, że ogłosi, że sfałszował. Proszę zrozumieć płk. Lesiaka - powiedział prezes PiS, pytany o tę wypowiedź.
Dodał, że "w teczce jest wiele autentycznych, różnej zresztą jakości materiałów SB". Są sfałszowane dwie notatki oraz jest kilka kart, które są dowodem tego fałszerstwa - mówił.
J.Kaczyński uważa, że jego teczkę założono prawdopodobnie w połowie lat 70. Sądzę, że ta teczka mogła się pojawić gdzieś w połowie lat 70.(...) I od tego czasu coś tam powinni zbierać - ocenił. Jak dodał, ostatnie dokumenty, są z 1982 roku, stwierdzające, że nie prowadzi działalności, choć - jak zaznaczył - ją prowadził.
Jeden z dziennikarzy zapytał o informacje nt. życia osobistego: "Były kiedyś sugestie m.in. Lecha Wałęsy na temat pana życia prywatnego, chodziło tutaj o inną orientację seksualną. Pan Lech Wałęsa potem tłumaczył, że to przez Lesiaka, że to nie do końca tak było, więc czy to też znajduje się w tej teczce?".
W tej teczce na ten temat nie ma ani jednego słowa - odpowiedział J. Kaczyński.
Jak dowiedziała się PAP w biurze prasowym PiS, nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy zawartość teczek J.Kaczyńskiego znajdzie się w Internecie.
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl