Jarosław Kaczyński: to niebywały skandal!
"Niebywałym skandalem" nazwał Jarosław Kaczyński sprawą rzekomej inwigilacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego w śledztwie o ujawnienie raportu ABW na temat incydentu w Gruzji w 2008 r. W jego opinii taka sytuacja w "niejednym państwie przyczyniłby się do obalenia rządu". Prezes PiS brał udział w konferencji pt. "Nic o Nas bez Nas - wolności obywatelskie i naprawa Rzeczpospolitej".
26.02.2011 | aktual.: 26.02.2011 17:20
Prezes PiS podkreślił, że obecnie w Polsce mamy do czynienia z dwoma procesami. - Pierwszym z nich jest odmowa uznania opozycji. Jawna zapowiedź, wielokrotnie formułowana - może teraz nieco rzadziej, sytuacja się znów zmieniła - anihilacji opozycji - powiedział Kaczyński. Jego zdaniem, opozycja przestała być elementem akceptowanym.
Brak akceptacji - jak mówił - wyraża się także "w kompletnym podważeniu, rozbiciu całego systemu norm, który niezależnie od swoich ułomności w ciągu kilkunastu lat jakoś tam zostały ustanowiony". Według Kaczyńskiego, zmiany dotyczą języka, który został radykalnie zdegradowany, oraz reguł przysługujących opozycji w codziennej praktyce parlamentarnej.
Druga kwestia - jak mówił Kaczyński - dotyczy likwidacji "w głównym docierającym najszerzej do społeczeństwa nurcie mediów jakiegokolwiek pluralizmu". - Kolejne audycje likwidowane w telewizji, eliminowanie pewnych dziennikarzy, spychanie ich do mediów, które są ważne, ale nie są tak szeroko czytane, naciski na media, także na tabloidy (...) to są dzisiaj zjawiska znane i w oczywisty sposób uderzające w demokrację, sam fundament demokracji - powiedział.
- Wolność od opresji ze strony państwa jest dzisiaj wyraźnie podważana - ocenił Kaczyński. Prezes PiS powiedział, że aparat państwowy jest obecnie "używany do walki politycznej i wewnątrzpartyjnej". - To domysł. Nie mogę tego powiedzieć w 100% - zastrzegł jednak.
Kaczyński dodał, że jest wiele sygnałów, iż służby specjalne intensyfikują swoją działalność w sferze politycznej, którą nie powinny się zajmować. Nawiązał w tym kontekście do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Płocku zajmującej się - z doniesienia PiS - sprawą rzekomej inwigilacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego w śledztwie o ujawnienie raportu ABW na temat incydentu w Gruzji w 2008 r.
Sprawę tę Jarosław Kaczyński nazwał "niebywałym skandalem, który - w jego opinii - w niejednym państwie przyczyniłby się do obalenia rządu. - W Polsce mechanizm skandalu nie funkcjonuje (....). Nie funkcjonował przy aferze hazardowej. Został wyłączony - ocenił.
Kaczyński skrytykował rozwiązania przyjęte w Kodeksie Wyborczym. Zapowiedział, że PiS zaskarży ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Prezes PiS zaznaczył, że dwudniowe wybory, które wprowadza kodeks, to rozwiązanie niezgodne z konstytucją. - Konstytucja mówi bardzo wyraźnie, że jest jeden dzień wyborów. Zawsze używa liczby pojedynczej. Wprowadzenie dwudniowych wyborów wymagałoby zmiany konstytucji - podkreślił.
Art. 98 konstytucji mówi, że "wybory do Sejmu i Senatu zarządza Prezydent Rzeczypospolitej nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu".
W połowie stycznia prezydent podpisał Kodeks Wyborczy, który wprowadza m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do senatu. Kodeks przewiduje też możliwość dwudniowego głosowania, które - w myśl nowych przepisów - ma charakter fakultatywny. O tym, czy wybory będą trwały jeden czy dwa dni, zdecyduje osoba je zarządzająca, czyli np. w przypadku wyborów samorządowych będzie to premier, prezydenckich - marszałek sejmu, parlamentarnych - prezydent.
- Jest nadzieja, że polską demokrację obronimy, ale musimy jej bronić - powiedział Kaczyński. Po Kaczyńskim głos zabrali naukowcy z Warszawy i Krakowa m.in.: dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, prof. Andrzej Nowak, prof. Ryszard Legutko oraz wicemarszałek senatu Zbigniew Romaszewski.
Prof. Nowak mówił, że duża część mediów działa tak, że część obywateli "żyje w świecie nierzeczywistości". - Trzeba upominać się o rzeczywistość - podkreślił.
- Mówić o tym co mamy w tej chwili jako o demokracji jest bardzo trudno - ocenił Romaszewski. - Demokracja wymaga współpracy. To jest rzecz, do której nie możemy się dobić i właściwie pogrzebaliśmy po 1989 roku - mówił wicemarszałek senatu.