PolitykaJarosław Kaczyński jedną ręką czyni znak pokoju, a drugą zaczyna grozić

Jarosław Kaczyński jedną ręką czyni znak pokoju, a drugą zaczyna grozić

Zarysowany przez Jarosława Kaczyńskiego plan jest bardzo sprytny, niemal przebiegły. Dlaczego? Z bezprecedensowej konferencji prasowej PiS wyłania się kilka celów prezesa: (1) pokazać przed świętami, że wyciąga rękę na zgodę, (2) sprowokować kłótnię opozycji o tekę "lidera opozycji" i (3) wywrzeć presję na mediach, aby mocniej krytykowały opozycję. Jednocześnie (4) PiS odpuszcza na froncie walki o status dziennikarzy w Sejmie.

Jarosław Kaczyński jedną ręką czyni znak pokoju, a drugą zaczyna grozić
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

21.12.2016 | aktual.: 21.12.2016 12:20

Kryzys w parlamencie wymknął się PiS-owi z rąk za sprawą emocjonalnego, zupełnie niepotrzebnego wykluczenia z obrad Sejmu posła PO Michała Szczerby, co posłużyło opozycji za casus belli do okupacji sali plenarnej, a KOD-owi i Obywatelom RP do pikietowania Sejmu. W kolejnym dniu PiS łagodzi zatem swoją twarz. Powód jest prozaiczny: tuż przed Świętami Bożego Narodzenia polityka będzie jednym z tematów rozmów przy wigilijnym stole. Obóz władzy musi zatem dać argumenty zwolennikom PiS oraz tym, których sympatia do tej partii staje się chwiejna.

Znak pokoju przed świętami

Przy całej pogardzie wierchuszki PiS wobec marketingu politycznego partia ta nie może zlekceważyć przedświątecznego PR-u. I Jarosław Kaczyński tego nie uczynił. Temu służyła wspólna konferencja prasowa premier Beaty Szydło, prezesa Jarosława Kaczyńskiego, marszałków Sejmu Marka Kuchcińskiego i Senatu Stanisława Karczewskiego oraz szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego - konferencja bezprecedensowa.

Stąd ciepłe życzenia prezesa dla Polaków. Stąd docenienie roli opozycji i dyskusji jako "soli demokracji". Stąd podkreślenie, że wysyła "pozytywny sygnał" i "wyciąga rękę" do całej opozycji. - Mamy nadzieję, że ta ręka wyciągnięta w świątecznym czasie nie zostanie odrzucona, a Polska wróci do normalności - podkreślał pojednawczo prezes PiS.

Stąd też jak mantra powtarzane przez panią premier argumenty. Beata Szydło - co wymowne - zaczęła swoje wystąpienie od stwierdzenia: „Przede wszystkim chcę podkreślić to, co powiedział prezes Jarosław Kaczyński”. Już dalej dostarczała jednak wyborcom PiS argumentów za tym, że PiS jednak wywiązuje się z obietnic i to jest najważniejsze. Pani premier okrasiła więc wystąpienie zapewnieniami - znanymi już z orędzia telewizyjnego - o rozwoju kraju i skuteczności programów społecznych z 500+ na czele.

Z kolei marszałek Marek Kuchciński - obwiniany po cichu w PiS o współsprawstwo w wywołaniu kryzysu - wygłosił jedynie urzędniczy komunikat. Za to marszałek Senatu - jedna z ciepłych twarzy PiS - chcąc łagodzić sytuację wystosował zaproszenie na parlamentarne spotkanie opłatkowe do kard. Kazimierza Nycza, metropolity warszawskiego.

Opozycja - kryminaliści?

Choć Jarosław Kaczyński zapewnia, że PiS "dział bardzo powściągliwie", to jego przekaz - wygłoszony przed złożeniem życzeń - jest też w paru punktach ostry. Dlaczego? Po pierwsze - mówi prezes PiS - opozycja popełnia przestępstwa.

Prezes porównał zachowanie PO i Nowoczesnej do Samoobrony. - Analogia się narzuca - podkreślił. Ale to i tak dyplomatyczny komunikat w wykonaniu lidera PiS. Bo Jarosław Kaczyński dodawał zaraz, że działania opozycji i demonstrantów sprzed Sejmu są wprost łamaniem prawa. Takie stwierdzenie wzmocnił dodatkowo zauważając, że chodzi mu o złamanie praw karnego.

- Mamy do czynienia z akceptacją działań, które w oczywisty sposób mają charakter przestępczy - mówił. Owe przestępstwa to - wymieniał - np. blokowanie Sejmu i uniemożliwianie swobodnego poruszani się. - Nie wolno iść tą drogą, bo to droga do wielkiego nieszczęścia - mówił. W ten sposób zawczasu zrzuca na opozycję winę za ewentualne ekscesy i ludzką krzywdę, które mogą mieć miejsce wokół parlamentu albo i w samym Sejmie. Ktoś dostanie w twarz? Wina opozycji. Ktoś bezprawnie wedrze się do budynku Sejmu? Wina opozycji.

Kapitulacja ws. dziennikarzy w Sejmie, ale i presja na media

Jednocześnie Kaczyński grozi palcem mediom. Tu warto rozdzielić dwa aspekty: kapitulację PiS ws. propozycji nowych reguł obecności dziennikarzy w Sejmie i - po drugie - presję wywieraną na mediach, aby ostrzej atakowały opozycję.

Dlaczego tak? Prezes PiS zwracał się do mediów, by „opisywały te wydarzania [kryzys parlamentarny] zgodnie z istniejącym stanem prawnym, bo informowanie obywateli o tym, że jakaś działalność ma charakter przestępczy, to bardzo ważny aspekt sprawy". To podniesiony na media palce i próba ich zdyscyplinowania. Wprost prezes mówił, że "negatywnym bohaterem są ci, którzy dopuszczają się zwykłego przestępstwa". A media mają "święty obowiązek o tym mówić i tego rodzaju rzeczy społeczeństwu przedstawiać". Słowem: wg prezesa PiS opozycja dopuszcza się przestępstw, a media mają obowiązek o tym głośno mówić.

Kość niezgody rzucona miedzy liderów opozycji

I rzecz czwarta: prezes PiS rzuca kość niezgody między Grzegorza Schetynę i Ryszarda Petru - jest nią teka lidera opozycji, o którą szefowie PO i Nowoczesnej mieliby się zacząć zagryzać. Dlaczego?

Według Kaczyńskiego opozycja powinna mieć dodatkowe prawa, a jej lider powinien mieć zinstytucjonalizowaną pozycję. Prezes PiS już wcześniej sugerował, że tenże lider powinien być trochę jak wicepremier.

Kto miałaby być liderem opozycji? O to miano od wyborów rywalizują szefowie PO i Nowoczesnej. Choć starają się nie wykrwawić do wyborów, a na demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji występują ramie w ramię, to za kulisami jednak iskrzy. Obydwoje wiedzą, że na odsunięcie PiS od władzy największą szansę będzie miała wspólna lista opozycji. Ktoś jej twarzą musi jednak być, a potem - w razie wygranej - byłby naturalnym kandydatem na premiera w 2019 r. Próba urządzania przez prezesa PiS już teraz castingu na kandydata całej opozycji na nowego premiera, to chytry plan.

Prezes PiS chce jednocześnie przynajmniej stworzyć pozór tego, że opozycja w Polsce ma się jak pączek w maśle. Stąd kusi negocjacjami jej nowego, lepszego statusu i wizją rodem z Wielkiej Brytanii, gdzie opozycja raz na kilka posiedzeń parlamentu kreuje jego porządek. Póki co to jednak Jarosław Kaczyński dzieli (opozycję) i rządzi (w państwie).

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1144)