Jarosław K., prezes PiS: nie płynęły do nas pieniądze z FOZZ
Były prezes Porozumienia Centrum Jarosław K.
po raz kolejny zaprzeczył jakoby PC było finansowane z pieniędzy
Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Jarosław K. zeznawał w
piątek jako świadek w procesie Janusza P. i Jerzego K.,
oskarżonych o kradzież i oszustwo w latach 1991-1992.
Na wniosek Jarosława K. sąd zakazał dziennikarzom publikacji jego danych i wizerunku.
Świadek zeznał, że Janusza P. spotkał "w sytuacji pozaprocesowej" tylko raz, na początku lat 90. Nie wiązała mnie z nim żadna relacja. Przedstawiono mi go jako młodego, bardzo zamożnego biznesmena zainteresowanego bliższymi kontaktami z nami, grupą polityków z kancelarii prezydenta lub Porozumienia Centrum - powiedział.
Informacje przekazywane mediom przez Janusza P. jakoby PC otrzymało za jego pośrednictwem pieniądze na kampanię wyborczą i organizację kongresu partii prezes PiS nazwał "oczywistą nieprawdą". Wyjaśnił, że Porozumienie Centrum pożyczyło na swoją działalność 8 mld starych zł od Fundacji Prasowej Solidarności.
Na pytanie sądu, czemu uznał, że Janusz P. "nie jest atrakcyjnym partnerem dla PC" odpowiedział, że w tamtym czasie było "sporo różnych osób o lepiej udokumentowanych majątkach", które zgłaszały się do niego. Dodał, że spotkanie z P. nie miało dla niego znaczenia, było incydentalne.
Jarosław K. zeznał też, że obecnie o Januszu P. "wie więcej, ale jest to objęte tajemnicą państwową". Dodał, że chodzi o informacje z akt dotyczących inwigilacji prawicy. Jest tam jeden, ale bardzo istotny fakt dotyczący pana P. - powiedział.
Po rozprawie powiedział dziennikarzom, że P. działał w ramach układu, który miał zdyskredytować jego i jego brata. Miało to osłonić "cały wielki system nadużyć w Polsce".
To było tak, że złodzieje próbowali zniszczyć uczciwych ludzi, którzy mieli odwagę z nimi zadrzeć - zaznaczył.
Pytany przez jednego z reporterów, czy można opublikować jego nazwisko, nie udzielił odpowiedzi.
Janusz P. i Jerzy K. zostali oskarżeni o kradzież i oszustwo. W 2004 roku prokuratura zarzuciła im zagarnięcie w sumie ok. 2 mln złotych ze spółki Impexmetal i z Banku Depozytowo-Kredytowego w Lublinie.
O P. i K. stało się głośno, gdy w czerwcu 2001 roku publiczna telewizja wyemitowała film "Dramat w trzech aktach". Obaj utrzymywali w nim, że pieniądze z FOZZ przekazywali działaczom Porozumienia Centrum.
Po emisji prezes PiS i jego brat pozwali TVP do sądu. Sprawa zakończyła się ugodą w kwietniu 2004 roku i przeproszeniem ich obu na antenie.