Japonia nie ulegnie szantażowi terrorystów
Japonia nie podda się szantażowi irackich porywaczy, którzy mają w swoich rękach trzech japońskich cywilów, i nie wycofa
swoich wojsk z Iraku - powiedział z całą stanowczością japoński premier Junichiro Koizumi.
09.04.2004 | aktual.: 09.04.2004 08:14
Reuter pisze, że to najpoważniejszy polityczny sprawdzian, jakiemu kiedykolwiek poddany został premier Koizumi.
Apele o wycofanie 550-osobowych sił z Iraku stają się w Japonii coraz głośniejsze. Film pokazujący porwanych niemal bez przerwy emituje japońska telewizja. Według niektórych analityków, w razie jakiegoś nierozważnego kroku sprawa możne zakończyć się ustąpieniem gabinetu.
Porywacze, którzy pokazali światu nagrania wideo z Japończykami, dali japońskim żołnierzom na wyjazd trzy dni. Jeśli żołnierze zostaną - zagrozili - zakładnicy zostaną "spaleni żywcem". Los Japończyków jest wielką niewiadomą. Rząd przyznaje, że nie ma z porywaczami kontaktu, więc nie prowadzi żadnych negocjacji.
W czwartek poinformowano nie tylko o trzech zatrzymanych Japończykach, ale także o siedmiu wziętych do niewoli Południowych Koreańczykach i Brytyjczyku. Koreańczycy zostali uwolnieni; los Brytyjczyka jest natomiast nieznany.