Janusz Palikot: porażka Twojego Ruchu w wyborach do PE może być dla nas lekcją
Powrót do "czystej idei świeckiego państwa bez nadmiernego przerysowania" - zapowiedział lider Twojego Ruchu Janusz Palikot. Przyznał, że przed wyborami do PE formacja czasem sprawiała wrażenie, jakby walczyła z religią czy symbolami religijnymi.
Palikot uważa, że porażka Twojego Ruchu w wyborach do PE wynikała m.in. z błędnego założenia, że po "dodaniu" znanych osób, poparcie dla TR wzrośnie. - To może być dla nas lekcja - mówił.
Ugrupowanie Palikota zebrało się w Warszawie na posiedzeniu Krajowej Rady Politycznej TR, by podsumować wybory do PE.
Według szefa partii dyskusja dotyczyła bardziej szans i możliwości ugrupowania niż rozliczania się. - Mamy pełną zgodność wszystkich w tej Radzie Politycznej, że ta nasza porażka może być dla nas lekcją, jeśli wyciągniemy z niej właściwe konsekwencje, lekcją, która nas umocni - mówił Palikot na konferencji prasowej, w której wzięli też udział inni działacze partii.
Przekonywał, że TR jest skonsolidowany i zwarty "jak nigdy wcześniej". - Ma się poczucie, że najlepsze przed nami - przekonywał Palikot. Podkreślał, że z partii nikt nie odszedł, nie ma też "żadnych ściętych głów i żadnych konfliktów". Zaprzeczył też, jakoby TR miał powrócić do poprzedniej nazwy partii - Ruch Palikota.
Trzy filary Twojego Ruchu
Polityk mówił, że Ruch potwierdził, iż opiera się na trzech filarach. Pierwszy to "przyjazne państwo", które tworzy lepsze warunki działania dla przedsiębiorców i osób, które chcą założyć firmę - powiedział. - Ale przyjazne państwo oznacza też, że ci, którzy sobie nie radzą, nie mają pracy albo nie chcą być przedsiębiorcami, nie zostają sami - dodał.
Jako drugi filar wymienił świeckie państwo. Tłumaczył, że na sobotnim posiedzeniu odbyła się w tej sprawie burzliwa dyskusja. Zdecydowano, że idea świeckiego państwa prezentowana przez TR powinna się opierać m.in. na wyeliminowaniu nauczania lekcji religii ze szkół i niefinansowaniu kościołów z pieniędzy publicznych - poinformował.
- Natomiast w wyborach do PE często przekraczaliśmy tę granicę, także ja ją przekraczałem i to czasami miało taki efekt, sprawiało takie wrażenie, jakbyśmy walczyli z religią, czy z symbolami religijnymi, albo jakbyśmy walczyli z każdym człowiekiem Kościoła, bez względu na to, czy złamał czy nie jakieś przepisy. Umówiliśmy się na pewną korektę w tym zakresie, a więc na pewien powrót do czystej idei świeckiego państwa bez nadmiernego przerysowania, które czasami miało miejsce w kampanii do PE - stwierdził Palikot.
Trzecim filarem działania formacji ma być "równość dla każdego człowieka albo inaczej to nazywając legalizacja każdego człowieka bez względu na wiek płeć i przekonania religijne; by miał takie sama prawa, szanse, status" - powiedział.
"Porażka to efekt pychy"
Palikot mówił także o przyczynach porażki wyborczej formacji w wyborach do PE. Jego zdaniem, to efekt m.in. "pychy" i przekonania, że poparcie wzrośnie, gdy do partii doda się "popularnego (Ryszarda) Kalisza, uwielbianego byłego prezydenta (Aleksandra) Kwaśniewskiego, znanego z działalności opozycyjnej (Andrzeja) Celińskiego, tych wszystkich znanych ludzi". Jak ocenił, był to "fundamentalny błąd", a koalicja nie stworzyła jednolitej drużyny.
W wyborach do europarlamentu koalicja Europa Plus-Twój Ruch - tworzona m.in. przez partię Palikota, stowarzyszenie Ryszarda Kalisza i Partię Demokratyczną - znalazła się pod progiem wyborczym; uzyskała 3,58 proc. poparcia. Przewodniczącego komitetu honorowego koalicji był b. prezydent Aleksander Kwaśniewski. W ub. tygodniu poinformowano, że koalicja została rozwiązana.
Śledztwo ws. zegarka
Palikot pytany był też o to, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie ewentualnego składania przez niego niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych; śledztwo dotyczy "niewykazania w oświadczeniach mienia ruchomego o wartości pow. 10 tys. złotych". Na początku maja br. tygodnik "Newsweek" napisał, że lider Twojego Ruchu co najmniej przez sześć lat nie wpisał do oświadczenia majątkowego zegarka marki Breitling Navitimer Montbrillant.
Polityk tłumaczył w sobotę, że zegarek kupował na lotnisku w Genewie, razem z innymi przedmiotami i płacił kartą kredytową w euro. - Nie pamiętałem, że po przeliczeniu to jest powyżej 10 tys. zł. Ale jak tylko mi media zwróciły uwagę, to wpisałem go do rejestru korzyści. Nie było moją intencją ukrywanie tego faktu, tylko nieświadomość, że w złotych to jest ta wartość, którą trzeba wykazać w oświadczeniu - wyjaśnił.