Jak z jajkiem
Uczniowie z Liceum Ogólnokształcącego nr I chodzą na zajęcia z jajkami. Większości jaj nadano imiona, niektóre mają własne ubranka, wiele wygodne lokum w koszyczkach lub pudełkach. Tylko niektóre jajka zostały w domu, ponieważ nie zmieściły się w torbie z książkami.
Katarzyna Gietner, nauczycielka "Wychowania do życia w rodzinie", już trzeci raz prosi swoich uczniów, by przez dwa tygodnie opiekowali się surowym jajkiem.
- Muszą surowe jajko wszędzie ze sobą zabierać - nauczycielka wyjaśnia zasady programu. - Co godzinę powinni oderwać się od swoich zajęć i zająć się jajkiem. Ten program ma uświadomić nastolatkom, ile czasu trzeba poświęcać dziecku, gdy się jest rodzicem, zwłaszcza takim, który jeszcze chodzi do szkoły.
Katarzyna Gietner zdaje sobie sprawę, że ten pomysł niektórych jej wychowanków śmieszy, ale to jej nie zraża. Jest przekonana, że program skłoni wielu do zastanowienia się nad swoją przyszłością.
W Holandii uczniowie dobierają się w pary - opowiada. - U nas jest inna mentalność i nie sądzę, by coś takiego przeszło.
Dlatego uczniowie noszą jajka, a nie lalkę. Chłopak z lalką np. w tramwaju budziłby śmiech. Zaproponowałam jajko, ponieważ jest małe, a jednocześnie kruche i trzeba uważać.
Zadanie opiekowania się jajkiem dostali wszyscy uczniowie II klas. Ale to nie znaczy, że wszyscy to robią.
- Nie mam na to czasu - mówi od razu Paula. - Mam dużo nauki, wiele zajęć pozalekcyjnych, a poza tym moja najlepsza przyjaciółka urodziła dziecko i codziennie widzę, ile poświęca mu czasu. Nie trzeba mi już tego uświadamiać.
Oliwia Bielat też nie ma jajka w szkole.
- Nie zmieściło mi się do torby - mówi i wcale nie żartuje. Kiedy jej koledzy zaczynają się śmiać, zaczyna tłumaczyć, że musiała wziąć strój na wf. i torba już się jej nie dopina. - Ale zostawiłam je w domu pod dobrą opieką. Zostało z mamą - dodaje.
Jajko Eli Pelczer nazywa się Wituś, i wszędzie chodzi z Elą.
- Na razie zrozumiałam, że nie wolno rzucać plecakiem - mówi poważnie dziewczyna.
Klaudyna Biniek ze swoim jajkiem nawet ćwiczy. Dziewczyny żartują, ale pilnują jajek, mimo że program zakłada, że do jajka trzeba czasem wstawać w nocy. Potem należy opisać czynności, które się wykonywało i co się wówczas czuło.
To są obowiązki. Nagrody nie ma, ponieważ za pilnowanie jajka nikt im nie wystawi ocen.
- Jeśli ktoś nie zajmuje się jajkiem - to proszę go, by napisał dlaczego - mówi nauczycielka. - Wystarczy kilka słów, choćby: nie chce mi się. Tak zazwyczaj piszą chłopcy. Oni zazwyczaj deklarują, że ojcami zostaną jak skończą 35 lat.
Kiedy o jajkach próbuję rozmawiać z chłopcami, słyszę przede wszystkim żarty. Wielu z nich mówi, że jajko mieli, ale im się zbiło. Nie jestem pewna, czy mówią poważnie.
Mateusz Otta jest jednym z niewielu, który nosi jajko.
- Bo to fajna zabawa - tłumaczy.
Iwona Czarnacka