Jak Polska "zdobyła serca Amerykanów"?
Polska uznaje nowy projekt rozmieszczenia w naszym kraju rakiet SM3 za bardzo interesujący i potrzebny, i jest gotowa w nim uczestniczyć - powiedział premier Donald Tusk po spotkaniu z wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem. Z kolei amerykański polityk zapewnił, że Polska jest niezwykle potrzebna w wielkim planie światowego bezpieczeństwa. - Już dawno Polska zdobyła serca Amerykanów i amerykańskiego rządu - oświadczył Biden. Dwa razy pomylił się i zwrócił się do Tuska per "panie prezydencie". Wiceprezydent rozmawiał potem z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
21.10.2009 | aktual.: 25.10.2009 11:14
"Polska i USA wierzą w te same wartości"
Rząd USA zaoferował Polsce lokalizację na naszym terytorium lądowej wersji antyrakiet SM-3, mających być kluczowym elementem nowego systemu obrony przeciw rakietom krótkiego i średniego zasięgu z Iranu. Rakiety SM-3 miałyby zostać umieszczone w całej Europie na ruchomych wyrzutniach w latach 2015-18.
Tusk wyraził przekonanie, że Warszawa jest i będzie dla Waszyngtonu równoprawnym partnerem, który zarówno bierze, jak i daje, i który jest gotów wziąć na siebie współodpowiedzialność za przyszłość świata. Jak dodał Tusk, rozmowa dotyczyła także sytuacji globalnej i regionalnej. - Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że nasze poglądy są identyczne - wyjaśnił szef rządu. Jego zdaniem oznacza to, że współpraca - także militarna - ma bardzo głębokie podstawy merytoryczne. Premier zaznaczył, że Polska i Stany Zjednoczone nadal wierzą w te same wartości i są zdeterminowane, by dążyć do ich realizacji. Jak zaznaczył, oba kraje chcą, by wartości te nabrały wymiaru materialnego.
Tymczasem amerykański wiceprezydent powiedział, że Polska jednym z najbliższych sojuszników Stanów Zjednoczonych. - Już dawno Polska zdobyła serca Amerykanów i amerykańskiego rządu - oświadczył Joe Biden. Wyraził wdzięczność za udział polskich żołnierzy w misjach w Iraku i Afganistanie. - Nasze zobowiązanie wobec waszego kraju jest niepodważalne - zapewnił.
"Polska wzorem dla UE"
Biden powiedział, że Waszyngton docenia to, iż Polska zgodziła się na rozmieszczenie systemu antyrakietowego na swoim terytorium. Dodał, że nowy plan obronny polega na większym bezpieczeństwie NATO, Polski i Stanów Zjednoczonych. Amerykański wiceprezydent oświadczył, że Polska jest wzorem dla tych krajów Europy, które jeszcze znajdują się poza strukturami NATO.
W środę po godz. 15 w Pałacu Prezydenckim odbyło się dwugodzinne spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Głównym tematem rozmowy były plany budowy nowego amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej, także na polskim terytorium.
Biden przed pomnikiem Bohaterów Getta
Biden odwiedził Polskę w ramach podróży po Europie, zaplanowanej do soboty i obejmującej także Czechy i Rumunię. Przed południem Biden złożył kwiaty pod pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. Jak poinformował b. ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, w czasie krótkiej uroczystości Biden zapowiedział, że przyjedzie na otwarcie powstającego Muzeum Historii Żydów Polskich. - To była serdeczna rozmowa, bezpośrednia, w której Biden z otwartym sercem i sympatią obiecał, że przyjedzie na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich w 2012 r. - powiedział Weiss. Weiss podkreślił, że wiceprezydent USA zadeklarował wsparcie przy budowie Muzeum. - Biden obiecał pomoc, to jest tym bardziej ważne, że mówił to człowiek numer dwa na świecie, jeśli prezydent Obama jest człowiekiem numer jeden - dodał.
Biden nie odgrywa w administracji tak ważnej roli jak jego odpowiednik Dick Cheney w ekipie poprzedniego prezydenta Busha. Jest jednak jednym z kluczowych współpracowników prezydenta Obamy, zwłaszcza w polityce zagranicznej. Chociaż formalnie wiceprezydent to druga osoba w państwie i w wypadku przedwczesnego odejścia prezydenta automatycznie zajmuje jego miejsce w Białym Domu, wielu było raczej figurantami, których zadanie polegało głównie na reprezentowaniu USA na pogrzebach światowych przywódców. Biden jednak należy do ścisłego kierownictwa obecnej administracji i Obama bardzo liczy się z jego zdaniem.
Biden urodził się w 1942 r. w Scranton w Pensylwanii w rodzinie ubogiego katolickiego imigranta, który imał się różnych zajęć, m.in. czyścił kotły i sprzedawał używane samochody. Matka wywodzi się z imigracji irlandzkiej. Ukończył publiczne wyższe uczelnie - Uniwersytety Delaware i Syracuse - studiując tam prawo. Jak wielu prawników, szybko wstąpił na drogę kariery politycznej, początkowo jako prokurator, potem demokratyczny radny hrabstwa Newcastle w stanie Delaware. W wieku niespełna 30 lat wygrał wybory do Senatu, w którym zasiada od tego czasu nieprzerwanie.
Pracował tam głównie w komisjach wymiaru sprawiedliwości i spraw zagranicznych. Ostatnio był przewodniczącym tej ostatniej komisji, po tym jak w 2006 r. Demokraci odzyskali większość w Kongresie. Jest po imieniu z przywódcami wielu krajów i szefami dyplomacji, w delegacjach parlamentarnych zwiedził cały świat. W latach 90. odegrał kluczową rolę w przekonaniu ówczesnego prezydenta Clintona, aby zorganizował wojskową interwencję NATO na Bałkanach.
W 1988 r. Biden spróbował swoich sił w wyborach prezydenckich. Był wtedy jednym z faworytów, ale popełnił ogromny błąd - w wystąpieniu w stanie Iowa powtórzył niemal słowo w słowo fragmenty przemówienia lidera brytyjskiej Partii Pracy, Neila Kinnocka. Media oskarżyły go o plagiat, co pogrzebało jego szanse.
Powtórnie wystartował w wyścigu do Białego Domu 20 lat później. Tym razem miał jednak groźniejszych rywali, m.in. Hillary Clinton i Baracka Obamę, i w demokratycznych prawyborach nie zdobył więcej niż kilka procent poparcia.
Jako najwyższy rangą Demokrata w senackiej Komisji Spraw Zagranicznych w drugiej połowie lat 90. Biden grał pierwsze skrzypce w sporze o rozszerzenie NATO. Początkowo zaliczano go do sceptyków - głosował przeciw republikańskim inicjatywom legislacyjnym zmierzającym do przyspieszenia przyjęcia do sojuszu Polski, Czech i Węgier. Kiedy jednak zdecydował się poprzeć wejście do NATO tych krajów, z wielkim zaangażowaniem przekonywał senatorów swej partii, którzy wahali się w tej sprawie.
W Waszyngtonie uchodzi za "liberalnego internacjonalistę", tj. zwolennika silnego zaangażowania USA na świecie, niekiedy także militarnego. W 2002 r. głosował - podobnie jak Hillary Clinton - za upoważnieniem ówczesnego prezydenta Busha do inwazji w Iraku. W istocie jednak trudno go zaszufladkować, ponieważ 11 lat wcześniej był przeciwny wojnie z Saddamem Husajnem o Kuwejt (wojnie w Zatoce Perskiej).
Biden przeżył wielką osobistą tragedię, kiedy w kilka miesięcy po wyborze na senatora w 1972 r. jego żona i córka zginęły w wypadku samochodowym. Był potem zdruzgotany i chciał nawet wycofać się z życia politycznego; ostatecznie jednak został w Senacie.
Ożenił się po raz drugi z nauczycielką Jill Tracy Jacobs, z którą ma córkę, urodzoną w 1982 r. Ashley. Starszy syn wiceprezydenta, Beau, prawnik z wykształcenia i zawodu, był prokuratorem generalnym stanu Delaware i prawnikiem w armii w Iraku. W ślady ojca idzie także młodszy syn Hunter, adwokat i lobbysta.
Słabością Bidena są jego gafy wynikające ze skłonności do gadulstwa. W czasie zeszłorocznych prawyborów nazwał Obamę "pierwszym tak elokwentnym, czystym i miło wyglądającym Afroamerykaninem". Kiedy po nominacji Obamy ten mianował go swoim kandydatem na wiceprezydenta, oświadczył, że jego przyszły szef zostanie wkrótce "przetestowany" w sytuacji jakiegoś poważnego kryzysu międzynarodowego. Zwróciło to uwagę na brak doświadczenia młodego prezydenta w dziedzinie polityki zagranicznej.