Świat"Jak Polka wbiła Norwegom nóż w serce"

"Jak Polka wbiła Norwegom nóż w serce"

"Jak Polka wbiła Norwegom nóż w serce"
Źródło zdjęć: © Maria Ceraficka
27.01.2011 12:25, aktualizacja: 28.01.2011 10:32

Wiosną w trasę koncertową po Norwegii ruszy Karuzela Group - niezwykły zespół złożony z Polaków i Norwegów. Zaśpiewają piosenki Agnieszki Osieckiej, Jacka Kaczmarskiego i Juliana Tuwima. Wokalistka zespołu przyznaje, że wielu widzów było zachwyconych już po pierwszych występach. - Gratulowali, ściskali dłoń, a niektórzy mówili, że choć nie rozumieli polskich słów, to "wbiłam im nóż w serce" - opowiada Joanna Lewandowska-Zbudniewek.

Co wiedzą przeciętni Norwegowie o polskiej kulturze? Niewiele. O ile w środowisku artystycznym polskie nazwiska cieszą się dużym prestiżem, o tyle statystyczny Norweg nie zna ani jednego polskiego pisarza, nie słyszał żadnej polskiej piosenki, a wybitnych polskich postaci kojarzy jedynie Lecha Wałęsę i Adama Małysza. Wkrótce to się zmieni.

Prawie jak bajka

Dawno temu był sobie norweski muzyk, którego znajomi namówili na wizytę w Krakowie. Jechał, by znaleźć inspirujące protest songi. Znalazł o wiele więcej. Okazało się, że ta podróż całkowicie zmieniła jego życie i muzyczną karierę. Zakochał się w polskiej kulturze i historii. Jedno z jego marzeń o zaprezentowaniu najlepszych polskich piosenek norweskiej publiczności właśnie się realizuje i za kilka tygodni wejdzie w finalną fazę.

Całkiem niedawno polska wokalistka poszła na koncert dedykowany jednemu ze znanych kompozytorów. Miała zaśpiewać piosenkę "Czerwony autobus" wykonywaną niegdyś przez Jacka Kaczmarskiego. Okazało się, że pewien gość z Norwegii ma zaśpiewać to samo w swoim języku, więc bez prób spróbowali razem. Wyszło tak dobrze, że poczuła, iż muszą to powtórzyć. Dwa lata później zadzwonił telefon z propozycją, która zapoczątkowała lawinę zdarzeń. Już wkrótce wokalistka zaśpiewa ulubione polskie piosenki w odległych teatrach na północy Norwegii, gdzie na koncert trzeba będzie docierać helikopterem.

Wszystko w tej opowieści o norwesko-polskim projekcie brzmi tak niezwykle, że nie można się spodziewać banalnego zakończenia.

Zrozumieć polską duszę

W latach 70. Jorn Simen Overli, norweski wokalista i gitarzysta, jak wielu kolegów artystów interesował się tym, co działo się w Polsce. Do Norwegii przybyła wtedy fala polskich emigrantów działających w opozycji. Jedna z polskich znajomych zaprosiła Jorna do Krakowa na koncert Jacka Kaczmarskiego do Krakowa.

- Nigdy wcześniej nie byłem w Polsce. Po tym koncercie wiedziałem, że muszę sprawić, by tę muzykę usłyszano w Norwegii - opowiada Jorn.

Najpierw jednak była kolej rosyjskiego barda Włodzimierza Wysockiego. Na przyjęciu po koncercie Overli zaobserwował, jak rozbawieni i roztańczeni ludzie nagle zamilkli, gdy z magnetofonu popłynęły piosenki Wysockiego. Muzyka Rosjanina go zafascynowała, wkrótce zaraził swoją pasją całą Norwegię. W rodzinnym kraju zagrał ponad 2000 koncertów prezentując twórczość Wysockiego po norwesku. Poznał przyjaciół i rodzinę Wysockiego, wydał o nim książkę oraz płytę z jego muzyką, przy której współpracował z polskim kompozytorem Zbigniewem Łapińskim. Nauczył się też wiele o Polakach. - Pamiętam jak w Polsce ostrzegano mnie, bym nie słuchał głośno utworów Wysockiego - opowiada. - Żartowałem sobie i twierdziłem, że muzyka nie może być niebezpieczna. I tak trafiłem do aresztu. Milicjantka, która mnie wypuszczała nie chciała mi oddać jego nagrań, żeby… mieć je dla siebie. Wtedy zrozumiałem waszą polską duszę - opowiada.

"Polska kultura przoduje w Europie"

Jorn Simen Overli twierdzi, że polska kultura jest wiodąca na kontynencie, jego zdaniem mamy w kraju wielu artystów będących liderami w swoich dziedzinach. Europa dopiero ich odkrywa.

- Czytałem polskich klasyków, poznawałem coraz więcej muzyków. Zacząłem się interesować polską historią, która w Norwegii jest niemal nieznana - mówi Overli. - Zrozumiałem, że wszystko miałem źle poukładane w głowie, bo bez historii Polski nie da się zrozumieć historii Europy. Coraz bardziej dojrzewałem do pomysłu zaprezentowania polskich piosenek szerokiej publiczności. Wraz ze Zbyszkiem Łapińskim nagraliśmy płytę "Den Rode Bussen" z piosenkami Kaczmarskiego - dodaje.

"Polski pomysł" nabrał rumieńców, gdy Jorn spotkał Torę Augestad, norweską wokalistkę robiącą akurat karierę w Berlinie. Zdecydowali, że razem zaśpiewają polskie piosenki. Odkryli Fundację "Okularnicy" opiekującą się dorobkiem Agnieszki Osieckiej.

- Pojechaliśmy z Torą do Warszawy, znaleźliśmy siedzibę fundacji - wspomina z uśmiechem Overli. - Okazało się, że mieści się w mieszkaniu Daniela Passenta i jego żony. Zadzwoniliśmy do drzwi i powiedzieliśmy zdumionym gospodarzom coś w tym stylu: "cześć jesteśmy z Norwegii, chcielibyśmy zaśpiewać piosenki Agnieszki w naszym kraju" - opowiada Pieniądze na realizację projektu znaleźli między innymi w Funduszu Wymiany Kulturalnej.

Jestem zielony?

Piosenki Agnieszki Osieckiej na język angielski przetłumaczyła Agata Passent, Jorn Simen Overli podjął się tłumaczenia na język norweski.

- To nie są tylko przekłady, a norweskie wersje - wyjaśnia. - Żeby zrozumieć polskie teksty, zamęczałem znajomych o wyjaśnianie symboli i znaczeń. Odrzuciłem kilka propozycji od profesjonalnych tłumaczy, bo ich zbyt dosłowne tłumaczenia mi się nie podobały. Na przykład "zielono mi". Po norwesku każdy przekład brzmiał koślawo, bo przecież to ani "mam zielone", ani "jestem zielony", ani "czuję się zielono". Rozmawiałem z dziewczynami z pokolenia dzieci "solidarnościowych emigrantów", tymi, które od dziecka mówiły i po polsku, i norwesku. Dopiero one dawały mi dobre tropy, "zielono mi" znaczy "czuję się radosny, szczęśliwy, wiosenny" - wyjaśnia. W końcu powstał międzynarodowy zespół Karuzela Group. W 2010 roku dał kilka koncertów w Polsce. Wkrótce polska część zespołu przenosi się do Norwegii, gdzie najpierw nagra płytę, a potem ruszy w trasę koncertową, w ramach, której w ciągu kilku miesięcy objedzie cały kraj - od największych miast, do najbardziej wysuniętych na północ teatrów.

Jak Polka wbiła Norwegom nóż w serce

Joanna Lewandowska-Zbudniewek, polska wokalistka Karuzela Group, przyznaje, że już ma tremę przed serią norweskich występów.

- Kiedy zespół wystąpił dla dyrektorów norweskich teatrów, którzy chcieli się zorientować, kogo zapraszają na swoje deski, po występie podchodziło do mnie wiele osób - opowiada Joanna. - Gratulowali, ściskali dłoń, a niektórzy mówili, że choć nie rozumieli polskich słów, to "wbiłam im nóż w serce". Chyba nie mieli nic przeciwko, bo zdawało się, że to doświadczenie przetrwali - dodaje ze śmiechem.

W Karuzela Group Joanna śpiewa polskie partie tekstu, zaś Tora Augestad i Jorn Simen Overli norweskie. Zespół stworzył coś w rodzaju "pośredniego" języka, by teksty były zrozumiałe dla Norwegów i Polaków.

- Jeśli powiem, że współpraca w tym gronie to bajka, to nie przesadzę - mówi Lewandowska-Zbudniewek. - Nie spotkałam wcześniej ludzi, którzy potrafią spędzić 6 godzin na dyskusji o tekście piosenki, bo tak im zależy na dotarciu do jej sedna. Słyszałam opinie wybitnych tłumaczy, że Jorn dokonał poetyckiego majstersztyku tłumacząc teksty. Po norwesku te piosenki brzmią niezwykle. Zakochałam się w tym języku, jest bardzo melodyjny ciepły, wręcz erotyczny, idealny do śpiewania poezji - zapewnia.

Coś do chwalenia się

Z trasy koncertowej Karuzela Group cieszą się mieszkający w Norwegii Polacy. To będzie wydarzenie, którym można się będzie pochwalić.

- Wiadomość o projekcie szybko rozeszła się wśród Polaków w Norwegii za pomocą internetu - mówi Michał Borysewicz z Sor-Fron. - Cieszę się i koncerty Karuzeli z przyjemnością polecę norweskim i polskim przyjaciołom, to będzie szansa, by Norwegowie "liznęli" trochę polskiej kultury w najlepszym wydaniu. W zespole gra między innymi Grzech Piotrowski, genialny muzyk znany z wielu międzynarodowych projektów, więc nie mogę doczekać się płyty. Mam kilkoro znajomych, dla których będzie ona świetnym prezentem - zapewnia.

14 marca na norweskim rynku ukaże się płyta Karuzela Group wydana przez norweską, prestiżową wytwórnię Kirkelig Kulturverksted. Zapewne wielu Polaków kupi ją, jako prezent dla norweskich znajomych. Jak mogą odebrać tę muzykę Norwegowie?

- Mam nadzieję, że jak najlepiej, bo ja zamierzam śpiewać te piosenki do końca życia! - śmieje się Jorn Simen Overli. - Takiej muzyki jeszcze w Norwegii nie było, to jest prawdziwa poezja, z której po koncercie nie można się otrząsnąć. Ona zostaje w człowieku na dłużej - dodaje.

Joanna Lewandowska-Zbudniewek dodaje, że ma dobre przeczucie. - Wierzę, że nie bez powodu mi się ta przygoda przydarza. Pewnie mam w Norwegii coś do zrobienia, zyskania i przeżycia. Może nawet coś do dodania - mówi.

Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także