- Bardzo chcieliśmy, żeby pani prezydentowa przyszła do nas i posłuchała o naszej sytuacji - mówiła Iwona Hartwig. - Proszę się nie dziwić nam, rodzicom, że tak reagujemy. Trzeba być zdesperowanym rodzicem, żeby nas zrozumieć - tłumaczyła.
W odpowiedzi na pytanie o propozycje ze strony rządowej odrzekła: - Byłaby bardzo dobra, ale w roku 2011, kiedy pan premier jeździł po Polsce. Liczymy na to, że pan premier się zreflektuje. Nasza ostatnia rozmowa skończyła się na tym, że czekamy na dalsze propozycje - mówiła.
Z kolei poseł PO Stefan Niesiołowski w "Kropce nad I" ostro odniósł się do protestu rodziców niepełnosprawnych dzieci. Polityk skrytykował formę, w jakiej rodzice domagają się natychmiastowej podwyżki ich świadczeń. - Przychodzi grupa ludzi do sejmu, okupuje parlament, utrudnia pracę, ubliża premierowi i posłom. To jest metoda niedopuszczalna, która niszczy demokrację - podsumował Niesiołowski.
W sobotę premier Donald Tusk spotkał się z protestującymi. Rodzice odrzucili jego propozycję dotyczącą wysokości świadczenia pielęgnacyjnego. Według szefa rządu od 1 maja miałoby ono wzrosnąć do 1 tys. zł netto, od 1 stycznia 2015 r. do 1200 zł, a od 2016 r. do wysokości płacy minimalnej brutto. Protestujący od początku domagają się jednak, by świadczenie to wzrosło z 820 zł obecnie do wysokości płacy minimalnej (w 2014 r. jest to 1680 zł brutto) już teraz.
W niedzielę protestujący zwrócili się o pomoc do prezydentowej Anny Komorowskiej. "Czekamy na panią i w tej chwili jest pani jedyną naszą nadzieją" - napisali w liście skierowanym do pierwszej damy.
Jak informowała Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP, Anna Komorowska zaprosiła rodziców dzieci niepełnosprawnych do Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej, w kompleksie budynków sejmowych. Jak dodała Trzaska-Wieczorek, w rozmowie z przedstawicielem rodziców zaproponowano także pomoc pielęgniarską i opiekę dla dzieci rodziców, którzy chcieliby wziąć udział w spotkaniu z Anną Komorowską.
Protestujący w Sejmie rodzice dzieci niepełnosprawnych odrzekli na tę propozycję, że chcą się spotkać z panią prezydentową, ale boją się, że jeśli opuszczą gmach parlamentu, nie będą mogli już wrócić. - My bardzo dziękujemy pani prezydentowej. Ale bardzo prosimy, żeby pani prezydentowa przyszła do nas. Niech nas zrozumie. Nie możemy zostawić tutaj dzieci, a boimy się, że jeśli wyjdziemy, nie zostaniemy już wpuszczeni.
Źródło: TVN24, PAP