IPN: lista ofiar Grudnia '70 jest większa
"Mam wrażenie, że lista ofiar Grudnia '70 na
Wybrzeżu na pewno jest większa" - powiedział w Gdańsku
wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Krupski, gość
seminarium "Grudzień 1970 - zbrodnia nierozliczona",
zorganizowanego w ramach obchodów rocznicy tragicznych wydarzeń
sprzed 33 lat.
16.12.2003 | aktual.: 16.12.2003 14:52
"Choć z drugiej strony nie przyjmuję stanowiska niektórych osób, że były to setki zabitych" - dodał.
Według oficjalnych danych podczas krwawych pacyfikacji w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu w grudniu 1970 r. zginęły co najmniej 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych.
Od wiosny do grudnia 1981 r. Krupski był koordynatorem kilkuosobowej grupy Komisji Historycznej przy Zarządzie Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność", zbierającej wspomnienia od uczestników wydarzeń w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu. Podczas stanu wojennego udało się te dokumenty zachować. W 1986 r. ukazały się one jako książka "Grudzień 1970" w paryskiej "Kulturze".
"Zebraliśmy ok. 200 relacji, z których wyłaniał się nie tylko obraz starć na ulicach z władzą, ale także praca komitetów strajkowych i formułowanie pierwszych postulatów. Do dziś nie udało nam się wyjść poza oficjalną liczbę ofiar tamtych dni, choć w naszym opracowaniu było wiele przesłanek świadczących, że ta lista powinna być poszerzona" - dodał Krupski.
Wiceprezes IPN wyjaśnił, że były osoby, które ze strachu nie chciały rozmawiać o tym, że stracili kogoś z najbliższych. Byli też i tacy, których SB usiłowała przekupić, aby - jak powiedział Krupski - "przyjęli stanowisko, że ich rodzina zmarła z innej ręki niż władza ludowa".
Krupski dodał, że historycznie Grudzień '70 jest już opracowany niemal co do godziny, jeśli chodzi o przebieg tragicznych wydarzeń. Nadal jednak nie jest do końca wyjaśnione, kto wydał rozkaz strzelania do robotników oraz na ile np. rabunki sklepów i napaści na funkcjonariuszy były prowokacją władz, aby uzasadnić użycie broni wobec demonstrujących.
Podczas konferencji wystąpili uczestnicy wydarzeń sprzed 33 lat. "Nie mogę pogodzić się z tym, bo widziałem to na własne oczy, że protest nastąpił w wyniku ogłoszenia drastycznych podwyżek cen na żywność. Protestujący manifestowali swoją nienawiść do władzy, a podwyżki były tylko iskrą, która to rozpaliła" - powiedział ranny w grudniu 1970 r. Adam Gotner, wówczas pracownik Stoczni Gdynia.
Seminarium zorganizował Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" i Stowarzyszenie "Solidarni z Kolebki".