Incydent z plakatem Arkadiusza Myrchy. Trzy auta uszkodzone
Billboard z wizerunkiem ubiegającego się o reelekcję posła PO Arkadiusza Myrchy upadł i uszkodził trzy samochody w Toruniu. Polityk podkreśla, że wina za ten incydent nie leży po stronie jego sztabu, ale firmy, która udostępniła powierzchnię reklamową.
Jak podaje TVP Info, do zdarzenia doszło w minioną niedzielę przy ul. Zygmunta Działowskiego w Toruniu. Słup ogłoszeniowy, na którym wisiał plakat Myrchy przewrócił się i spadając uszkodził trzy samochody. Szkody okazały się nieznaczne - auta miały tylko zarysowaną karoserię. W wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał.
Na miejsce przybyła straż pożarna. Nie wiadomo dokładnie dlaczego słup się przewrócił. W mediach pojawiły się jednak oskarżenia pod adresem współpracowników posła PO. Część internautów i dziennikarzy twierdzi, że to oni ponoszą winę za zdarzenie.
- Drewniane słupy, na których wisiał baner po prostu nie wytrzymały siły wiatru. Słupy należą do firmy, która komercyjnie świadczy usługi reklamowe. Oczywiście natychmiast poinformowaliśmy ją o całej sprawie - tłumaczy Arkadiusz Myrcha w rozmowie z Wirtualną Polską. - Rozmawiałem z właścicielem jednego z uszkodzonych aut. Nie było tam poważnych usterek, nikt nawet nie zgłosił sprawy na policję - dodaje.
Poseł PO twierdzi, że medialne doniesienia na temat incydentu są elementem kampanii wymierzonej przeciwko niemu. - Te zarzuty nie mają pokrycia w rzeczywistości. Co więcej nikt z tamtych mediów nie skontaktował się ze mną w tej sprawie i nie poprosił o komentarz - twierdzi Myrcha.
Zobacz też: PiS chce zlikwidować poprawność polityczną. Joanna Mucha atakuje
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl