PolskaHaust spirytusu w ustach dziecka

Haust spirytusu w ustach dziecka

Dwunastolatek upity przez sąsiada wyszedł ze szpitala i już dochodzi do siebie. Ale tamto zdarzenie zapamięta do końca życia. Nigdy nie wezmę alkoholu do ust. Jest obrzydliwy. Nie rozumiem, dlaczego dorośli go piją – zarzeka się dwunastoletni Andrzej z Poręby Żegoty koło Chrzanowa.

Haust spirytusu w ustach dziecka

02.09.2006 | aktual.: 02.09.2006 10:16

Kilka dni temu sąsiad najpierw kazał chłopcu iść po spirytus do pobliskiej "mety", a potem – wedle ustaleń policji – zmusić go do wypicia tego trunku rozcieńczonego kompotem. Dziecko miało około promila alkoholu w organizmie. Kilka dni spędził w szpitalu. Podejrzany nie przyznał się do winy.

Na twarzy szczupłego chłopca maluje się wyraz zażenowania, gdy opowiada o ostatniej niedzieli. Ale jego matce Grażynie z trudem przychodzi opanowanie nerwów. "Mamo, mamo. Andrzejowi coś sąsiedzi wlali do picia. Źle z nim" - do dziś Grażynie brzmią w uszach słowa przerażonej Anetki (trzynastoletniej córki), która – spanikowana – zaalarmowała ją najpierw sms-em.

Matka natychmiast zadzwoniła do córki. Była wtedy w Krakowie. Dowiedziała się, że chłopaka zabrano do szpitala. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. Dlaczego ta kobieta sprzedała dziecku spirytus i jak ten 25-letni mężczyzna, który przecież mógłby być już ojcem, zastraszył mi dziecko i zmusił je do wypicia alkoholu – mówi roztrzęsionym głosem Grażyna.

Nie może jej się to pomieścić w głowie – matce pięciorga dzieci w wieku od 2 do 13 lat – trzech synów i dwóch córek.

Odwiedziny u sąsiadów

Grażyna zawsze chciała mieć gromadkę dzieci. Zrobiłaby dla nich wszystko, choć w domu się nie przelewa. Od niedawna pracuje w piekarni, w niedalekim Kaszowie. Z dziećmi zostaje wtedy babcia i opiekunka.

Był niedzielny ranek. Grażyna pojechała do Krakowa. Dziećmi zajmowała się babcia i opiekunka, gdy Jędrek poszedł do sąsiada, 25-letniego Sebastiana B. Właściwie to przyszła po niego Andżelika, nastoletnia kuzynka mężczyzny. Powiedziała, że Sebastian czegoś ode mnie chce – opowiada chłopak. Na miejscu wszystko okazało się jasne.

Leć po spirytus – miał usłyszeć chłopak. Wiedział, do kogo. Do 75-letniej Zofii (potem policja zabezpieczyła u niej 49 butelek prawdopodobnie spirytusu bez akcyzy). Był tam nie pierwszy raz. Tym razem dostał w rękę 15 złotych i miał wrócić z flaszką.

Sebastian i jego krewna położyli trzy szklanki na stół. Wlali spirytus. Po trzy kieliszki. Dolali przyniesionego z piwnicy kompotu. Wypij – rozkazał Sebastian dwunastolatkowi. Dziecko się wzbraniało, ale nie miało szans. 25-latek miał przecież nóż… Andrzej wypił. Kręciło mi się w głowie. I zrobiło niedobrze – wspomina chłopczyk. Zaniepokojona dłuższą nieobecnością chłopca babcia i opiekunka wysłała Piotrka, młodszego brata po Andrzeja. 12-latek ledwo się trzymał na nogach. Na kładce, znajdującej się na ścieżce prowadzącej do domu, stracił równowagę. Wpadł do dołu.

Przerażone rodzeństwo

O widzi pani, mam jeszcze pocharatany łokieć – chłopczyk pokazuje zadrapania.

Przed domem dwa razy stracił przytomność i jeszcze raz w domu. Bardzo się bałam – do naszej rozmowy włącza się dziewięcioletnia Karolinka, siostra Andrzeja. Nie ona jedna wpadła wtedy w panikę. Starsza siostra, Aneta, wprost trzęsła się ze strachu.

Gdy usłyszałam jej głos w słuchawce, skóra mi ścierpła – wspomina Grażyna. Babcia wezwała pogotowie. Chłopak trafił do szpitala. Dziecko upito alkoholem – orzekli lekarze. Andrzej miał wszystkie objawy. W poniedziałek go suszyło. I nie mogłem znieść zapachu alkoholu. Jak przecierali mi spirytusem ślady po ukłuciu igły na ręce, nie mogłem wytrzymać tego zapachu – chłopiec krzywi się z obrzydzeniem.

W szpitalu przesłuchano go w obecności biegłego psychologa. Specjalista uznał, że chłopiec nie konfabuluje.

Zakaz odwiedzin

Andrzej już wrócił do domu. Nie wolno mu chodzić do sąsiada. Zresztą ten od kilku dni ogląda już świata za kratek. Trafił do aresztu. Jak ustaliła policja, w niedzielę Sebastian B. miał 3,2 promila alkoholu.

Dziś piątka rodzeństwa ma zakaz odwiedzania domu sąsiada. Andrzej jest wrażliwy. Czasem żartujemy, że mógłby być dziewczynką. Lubi pomagać mi w gotowaniu, bawić się lalkami. Nie chcę, by znów spotkała go jakaś krzywda – tłumaczy Grażyna, przytulając chłopca.

Sebastian B. zaprzecza wszystkiemu, co powiedział 12-latek. Przyznał, że owszem, spożywał alkohol, ale nie w towarzystwie chłopca. Nie wysyłał też Andrzeja po spirytus, ani też nie zmuszał go do picia.

Agnieszka Filipowicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)