Grzywny za karmienie słoni w Bangkoku
Turysta przyłapany na ulicy na podawaniu słoniowi kiści bananów czy wiązki trzciny cukrowej ryzykuje słoną grzywną w wysokości 320 dolarów (10 tys. bahtów) - podały władze Bangkoku.
W Tajlandii żyje około 2 400 roboczych słoni. Ale obecnie zapotrzebowanie na ich pracę przy wyrębie lub zwózce drewna czy innych ciężkich pracach jest niewielkie. Dlatego właściciele czasami wypożyczają słonie do większych miast, gdzie wykorzystywane są jako turystyczna atrakcja.
Rozporządzenie ma na celu zapobieganie nieporządkom i zagrożeniu dla mienia i życia mieszkańców Bangkoku - powiedział wicedyrektor miejskiego wydziału wdrażania prawa Manit Techa-apichoke. Dodał, że zdarzały się przypadki poturbowania ludzi przez słonie i bywało też, że słoń wpadał do studni kanalizacyjnej.
Pozarządowa organizacja w Tajlandii, Przyjaciele Słonia Azjatyckiego, która opiekuje się rannymi lub źle traktowanymi słoniami, uznaje wprowadzenie grzywny za dobry początek. - Dopominaliśmy się o to od 15 lat - przypomniała jej założycielka Soraida Salwalla. Wyraziła nadzieję, że inne miasta w Tajlandii pójdą w ślady Bangkoku.
Wcześniej za przyprowadzanie słoni do Bangkoku byli karani mahuci - jak nazywają kierujących słoniem w Tajlandii, i ich pomocnicy. Kar nie stosowano wobec osób płacących za przyjemność nakarmienia słonia. Zazwyczaj za podanie wielkiemu zwierzęciu kiści owoców lub wiązki warzyw turysta płacił 20 bahtów (0,62 dolara).
W Bangkoku w ubiegłych czterech miesiącach władze zatrzymały 30 słoni, a odkąd 1 lipca nowe zarządzenie weszło w życie - ani jednego.
Mahuci jednak znajdują sposób obejścia nowych przepisów: wykorzystują słoniątka, przewożone ciężarówkami z miejsca na miejsce i działają teraz na przedmieściach, a nie - jak do niedawna - w sercu miasta.