Trwa ładowanie...
15-10-2007 08:07

Grzybiarze na pełnym haju

Na dolnośląskich łąkach zaroiło się od grzybiarzy. Ale zamiast prawdziwków zbierają halucynogenne rośliny. Za ich posiadanie mogą trafić do więzienia na trzy lata.

Grzybiarze na pełnym hajuŹródło: SP-GW, fot: Mikołaj Nowacki
d3k5zp9
d3k5zp9

Grzybiarze na łąkach pojawili się na początku października. Chodzą grupami i szukają czegoś w trawie. Wnuczek powiedział mi, że grzybów, po których są halucynacje. Pokazał mi je nawet. Takie małe są, blaszki mają, więc pewnie trujące - opowiada Mieczysław Drągalski, mieszkaniec wałbrzyskiej dzielnicy Glinik.

W sezonie grzyby chodzą po 10 groszy za sztukę. Cena suszonych kilkakrotnie wzrasta. Żeby "odlecieć", trzeba zjeść kilkadziesiąt sztuk. To najtańszy środek odurzający. 19-letni Daniel, student politologii z Wałbrzycha, grzyby zbiera od kilku lat. Nie wie, że za ich posiadanie może trafić na trzy lata do więzienia. Tylko w ostatnim tygodniu sudeccy pogranicznicy zatrzymali pięć osób z grzybami.

Jak podkreśla archeolog dr Jerzy Tomasz Bąbel, autor publikacji o szamanizmie, kiedyś grzyby były dla wybranych bramą do świata niewidzialnego. Były znane już w czasach neolitu. Na rysunkach naskalnych w Tassili na Saharze tańczące w ekstazie postaci trzymają halucynogenne grzyby, które wyrastają też z ciała szamana o głowie pszczoły. Znali je Indianie i szamani lapońscy. Wikingowie jedli je przed bitwą, by wprowadzić się w stan furii - tłumaczy dr Bąbel. I podkreśla, że nikt nie robił tego dla haju, bo już wtedy wiedziano, że grzyby mogą być niebezpieczne.

Po zjedzeniu większej ilości człowiek traci kontakt z rzeczywistością i może być niebezpieczny dla siebie i otoczenia - tłumaczy Marcin Dul, psychiatra z Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Złotoryi. - Nikomu nie polecam jedzenia grzybków, a stanowczo odradzam je osobom niedojrzałym psychicznie i emocjonalnie, ze skłonnościami do depresji bądź paranoi.

d3k5zp9

Co roku trafia do nas kilka osób, które po ich zażyciu chorują psychicznie - dodaje Żaneta Marmon-Leśniak z jeleniogórskiego Monaru. Na łąkach w ślad za grzybiarzami pojawiają się patrole służb mundurowych. Bo łysiczka lancetowata uznawana jest za taki sam środek odurzający jak marihuana czy heroina. Każdego roku łapiemy kilkanaście osób. Niektóre przyjeżdżają na zbiory nawet z Opolszczyzny - przyznaje Renata Hulok z sudeckiego oddziału Straży Granicznej. A Wioletta Martuszewska z kłodzkiej policji dodaje, że lada moment dwie sprawy trafią na wokandę. Śledczy czekają na opinię biegłego mikologa. Zatrzymani mieli przy sobie ponad trzy tysiące grzybów.

(WIK, PIEL)

d3k5zp9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3k5zp9
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj