- Prezydentem Czech została osobowość wielkiego formatu, respektująca ponadstandardowe stosunki czesko-słowackie - oświadczył po sobotnim zwycięstwie wyborczym Zemana - byłego premiera i dawnego lidera czeskiej lewicy - prezydent Słowacji, który nie ukrywa prolewicowych sympatii.
Gaszparovicz wyraził zadowolenie, że Milosz Zeman złoży pierwszą oficjalną wizytę zagraniczną w Bratysławie. - Jestem przekonany, że wspólna historia Słowaków i Czechów po zwycięstwie pana Zemana zaowocuje pogłębieniem naszych kontaktów w duchu wzajemnego zaufania - dodał.
Szef lewicowego rządu Robert Fico ocenił, że "zwycięstwo Milosza Zemana było jasne i oczywiste". Dodał, że "w finalnym pojedynku o fotel prezydenta starły się dwie wyraźne osobowości, które od wielu lat deklarowały wieloletnią przyjaźń do słowackiego narodu". Oświadczył też, że "respektuje wolę czeskich obywateli".
- Zwycięstwo Milosza Zemana potwierdza ponadstandardowe relacje między obu krajami - oznajmił rzecznik słowackiego MSZ Boris Gandel. Podkreślił, że stosunki partnerskie między obu krajami były bardzo dobre w latach 1998-2002, kiedy Milosz Zeman stał na czele czeskiego rządu, a jego partnerem był centroprawicowy gabinet Mikulasza Dzurindy. - Obaj premierzy zdołali wówczas zakończyć z powodzeniem kilkuletnie, niekiedy ostre spory, jakie toczyły się po podziale Czechosłowacji - przypomniał rzecznik MSZ.
Słowackie media zareagowały jednak na zwycięstwo Zemana bardziej wstrzemięźliwie. Opiniotwórczy dziennik "SME" napisał w wydaniu internetowym, że "wybór Zemana oznacza trudne czasy dla centroprawicowego rządu Petra Neczasa". Zdaniem dziennika powrót Zemana do wielkiej polityki doprowadzi do nierównowagi na czeskiej scenie politycznej.
- Centroprawicowy rząd Petra Neczasa, który wdraża niepopularne reformy oszczędnościowe, przegrał wybory uzupełniające do Senatu i wybory samorządowe, będzie miał przeciw sobie lewicowego prezydenta. Co więcej, Zeman, który zrezygnował z członkostwa w Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD), zakładając własne ugrupowanie, będzie teraz usiłował "rozgrywać karty", kierując posunięciami lewicy - ostrzegł "SME".
Z kolei politolog Marian Leszko ocenił w rozmowie z PAP, że "Zeman jest w gruncie rzeczy podobny do (prezydenta Vaclava) Klausa, który udzielił mu poparcia w drugiej turze wyborów. Jest tylko znacznie mniej eurosceptyczny. Ale to polityk odchodzącej ery. W dodatku nieprzewidywalny, prowincjonalny i autokratyczny, który popiera korupcję, głosi ksenofobię, ma niewybredny język, podejrzane kontakty z Kremlem i jest autorem wielu skandali politycznych".
- Czesi nie potrafili wznieść się ponad swoją przeciętność. Nie zdali egzaminu dojrzałości. Schwarzenberg to polityk zupełnie innego formatu: Europejczyk w każdym calu, respektujący konserwatywne wartości Wspólnoty, "książę czeskiej i europejskiej dyplomacji", spadkobierca Masaryka i Havla - ocenił politolog Peter Morvay.
- Czesi nie potrafili jednak przekroczyć własnego cienia. Uwierzyli irracjonalnym, oszczerczym argumentom, że Schwarzenberg, kojarzony rządem Petra Neczasa, może stać się rzecznikiem Niemców sudeckich - powiedział. - Zwyciężyła demagogia i małostkowość. Czesi chcieli widzieć na Zamku swojego obrońcę, a nie polityka europejskiego formatu - dodał.
Według pełnych wyników zakończonych w sobotę wyborów prezydenckich za Zemanem opowiedziało się 54,8 % Czechów, a jego rywal, szef dyplomacji Karel Schwarzenberg, lider konserwatywno-liberalnej partii Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 otrzymał 45,19 % głosów.