PolskaGIODO: IPN złamał prawo; IPN: odwołamy się

GIODO: IPN złamał prawo; IPN: odwołamy się

Instytut Pamięci Narodowej naruszył ustawę o ochronie danych osobowych - uznała Generalny Inspektor Danych Osobowych Ewa Kulesza. GIODO zapowiada zawiadomienie prokuratury, IPN zaś odwołanie od ustaleń inspekcji.

24.03.2005 17:20

Obraz

IPN naruszył prawo nie zgłaszając zbiorów do rejestracji GIODO, a także przez brak zabezpieczenia danych przed kopiowaniem i dostępem osób nieupoważnionych i brak ewidencji osób upoważnionych do przetwarzania danych - powiedziała w czwartek Ewa Kulesza.

Zarzut złamania prawa GIODO postawiła Instytutowi już w lutym, gdy trwała kontrola w związku z tzw. listą Wildsteina i opublikowaniem spisu katalogowego z zasobów IPN.

Po świętach GIODO zamierza złożyć w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie. Według Generalnego Inspektora, prezes IPN nie dopełnił obowiązków ciążących na nim jako na administratorze danych. Według GIODO, w IPN nie ma kontroli nad tym kto, kiedy i jak wprowadza dane i je kopiuje, do pierwszych dni stycznia możliwe było kopiowanie danych na komputerach w bibliotece.

Zarzuty dotyczą też dostępu do dokumentów osób nie upoważnionych do wglądu w dane osobowe. Według Generalnego Inspektora, IPN nie wywiązał się ponadto z obowiązku zgłaszania zbiorów do rejestracji w GIODO.

Kulesza skrytykowała też sposób potraktowania inspektorów przez pracowników IPN. Pracownicy biura edukacji IPN mieli odmawiać informacji. GIODO ma też zastrzeżenia do sposobu przyjęcia raportu przez IPN.

Wiceprezes IPN Grzegorz Ciecierski zapowiedział, że Instytut odwoła się do sądu administracyjnego od wyników inspekcji GIODO. IPN nadal uważa, iż zbiór katalogowy, który zyskał miano "listy Wildsteina" nie podlega obowiązkowi rejestracji, bo ustawa o IPN to lex specialis mająca pierwszeństwo wobec ustawy o ochronie danych osobowych.

Według IPN, problem tkwi także w kolizyjności niektórych przepisów ustaw o IPN i o ochronie danych, a IPN jest nastawiony na udostępnianie informacji pokrzywdzonym.

Wiceprezes powiedział, że w trakcie kontroli inspektorzy nie sygnalizowali, by ktokolwiek niewłaściwie ich traktował. Dyrektor biura edukacji publicznej IPN Paweł Machcewicz oświadczył, że jego pracownicy nie utrudniali pracy inspektorom, zaprzeczył, by źródłem wycieku listy katalogowej mogły być dane kopiowane na zlecenie biura na płytach CD.

Ciecierski podkreślił, że IPN z własnej inicjatywy, gdy nastąpił wyciek spisu katalogowego, powołał zespół do wyjaśnienia tej sprawy, a jego ustalenia przekazał GIODO i prokuraturze. Prowadzi ona swoje śledztwo, w ramach którego przesłuchiwani są także pracownicy IPN.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)