Gdzie, Amerykanie nie mogą, tam poślą... ludzi Saddama
Byłych oficerów armii Saddama Husajna powołują do tymczasowej
administracji Iraku Amerykanie, którzy sami
nie radzą sobie z utrzymywaniem ładu w tym kraju, wciąż ogarniętym
powojennym chaosem - podaje brytyjski "Financial Times".
Husajn Dżassem Idżbara, były generał saddamowskiej elitarnej Gwardii Republikańskiej, jest od kilku tygodni gubernatorem ważnej prowincji Salahaddin, gdzie Saddama Husajn i jego partia Baas mieli szczególnie silne wpływy. Stolicą prowincji jest Tikrit, rodzinne miasto Saddama.
W Nadżafie, świętym mieście szyitów, burmistrzem jest mianowany przez Amerykanów Abdul Min'im Amer Abud, były pułkownik irackiej artylerii. Na początku czerwca miał go zastąpić burmistrz powołany w głosowaniu ludności, ale wybory odwołano.
Wybory odwołano także w mieście Samarra w prowincji Salahaddin. Uczynił to sam generał Idżbara. Później mianował burmistrzem Szakira Mahmuda, byłego działacza partii Baas.
Amerykanie zdelegalizowali Baas 16 maja, a 22 maja rozwiązali armię iracką. "Jednak, jak się zdaje, siły amerykańskie w coraz większym stopniu polegają na takich wybranych dowódcach jak Idżbara, i powierzają im zarządzanie miastami i prowincjami na terenach pod swoją kontrolą" - pisze "Financial Times".
Idżbara powiedział, że kilka tygodni temu, kiedy wracał z podróży do domu, spotkany po drodze przyjaciel ostrzegł go, iż jego dom otoczyli żołnierze amerykańscy. Generał myślał, że chcą go aresztować, ale ponieważ nie zamierzał się ukrywać, pojechał do domu, aby oddać się w ręce Amerykanów. Był zdumiony, gdy zaproponowali mu urząd gubernatora prowincji.
Major Josslyn Aberle z 4. Dywizji Piechoty USA stacjonującej w Tikricie powiedziała, że Idżbarę wyselekcjonowano nader starannie, na podstawie danych wywiadu i rozmów z przedstawicielami miejscowej ludności.