Gazprom groził UE "zamarznięciem". Jednak kryzys gazowy uderza w przyjaciół Kremla

Pierwszą ofiarą nowej odsłony kryzysu gazowego stali się mieszkańcy prorosyjskiego Naddniestrza, kłopoty mogą mieć też Słowacja i Węgry. To jednak nie koniec. Sprawa wstrzymania przesyłu rosyjskiego gazu ukraińskim gazociągiem może stać się kartą przetargową w rozmowach o przyszłości Ukrainy i zawieszeniu broni.

Gazociągi dla rosyjskiego gazu są zablokowane
Gazociągi dla rosyjskiego gazu są zablokowane
Źródło zdjęć: © Kremlin | wp.pl
Tomasz Molga

"Rekomendujemy klientom uszczelnienie szczelin w oknach i drzwiach balkonowych w celu zatrzymania ciepła, a także zebranie całej rodziny w jednym pokoju i tymczasowe zamknięcie nieużywanych przestrzeni" - to porada dla mieszkańców separatystycznej i prorosyjskiej Republiki Naddniestrza. 1 stycznia Ukraina zaprzestała przesyłania tranzytem rosyjskiego gazu, mieszkańcom oderwanego od Mołdawii regionu wyłączono centralne ogrzewanie i ciepłą wodę.

Na razie ciepło wyłączono na 14 dni, a co dalej, tego nie wiadomo - wynika z komunikatów firmy energetycznej Tirasteploenergo. Naddniestrze ratują jeszcze korzystne prognozy pogody. Za dnia ma być 8-10 stopni Celsjusza na plusie, ale w sobotę nocą temperatura w stolicy Naddniestrza - Tyraspolu, ma spaść do minus 5 st C. Ludziom zalecono gromadzenie się w jednym pokoju, korzystanie z grzejników elektrycznych, byle tylko z umiarem, aby nie doszło pożarów i przeciążenia sieci elektrycznej - podają media w sąsiedniej Mołdawii.

Przypomnijmy, że w 2022 roku rosyjski potentat gazowy Gazprom opublikował propagandowy film, w którym to kraje Unii Europejskiej miały pogrążyć się w chaosie i chłodzie. "Zima będzie sroga" - padło w materiałach Gazpromu. Nagranie pokazywało miasta skute lodem, unijne flagi i gasnący płomień w kuchence gazowej. Materiał interpretowano jako szantaż Władimira Putina, którego kraj dotknęły sankcje za wojnę w Ukrainie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gaz nie płynie. Ostatni klienci Rosji w tarapatach

Dziś to Rosjanie przyznają, że stracili możliwość sprzedaży gazu przez trzeci rurociąg wiodący na Zachód (bałtycki Nord Stream został uszkodzony, a Jamał biegnący przez Polskę został wyłączony). "Od 1 stycznia 2025 roku Gazprom został pozbawiony technicznej i prawnej możliwości dostarczania gazu tranzytowego przez terytorium Ukrainy" - podała spółka w komunikacie. Wskazują na winę Ukrainy. Wołodymyr Zełenski i politycy z Kijowa postanowili nie przedłużać umowy, aby "Rosja poniosła straty" i utraciła jedno ze źródeł finansowania wojny.

Rosyjski gaz zablokowany na trzech rurociągach
Rosyjski gaz zablokowany na trzech rurociągach© WP | wp.pl

- Trudno przedłużać umowy handlowe, gdy na Kijów spadają rakiety - komentuje Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki z organizacji Ośrodek Bezpieczeństwa Energetycznego. - Rosjanom pozostają dostawy gazociągiem przez Turcję i Bałkany, ale ten szlak nie pozwoli zastąpić dostaw przez Ukrainę. W tarapatach są ostatni klienci Gazpromu: prorosyjska Słowacja i prorosyjskie Węgry. Władze tych krajów są same sobie winne, bo oficjalna unijna polityka zakłada odejście od rosyjskich surowców do 2027 roku. Wszyscy się na to przygotowywali, ale oni chcieli pozostać przy rosyjskim gazie - tłumaczy Jakóbik.

Analityk wskazuje, że Komisja Europejska zabezpieczyła zapasy gazu w magazynach, które pozwolą przetrwać ewentualne problemy. Ponadto Polska ma alternatywne szlaki dostaw gazy przez Baltic Pipe oraz terminal LNG w Świnoujściu. - Najważniejsze, że cena gazu na międzynarodowej giełdzie wynosi 50 euro MWh, a to jest tak sześć razy mniej niż podczas kryzysu gazowego wywołanego przez Rosję w 2021 roku - podkreśla Wojciech Jakóbik. - To Rosja i marionetkowe Naddniestrze mają problem. Żal jest ludzi, którzy ponoszą konsekwencje zależności swoich elit od Rosji - dodaje.

Kogo dotyczy kryzys gazowy?

Wojciech Jakubik podkreśla, że Słowacja może kupować gaz przesyłany przez Polskę. Jego zdaniem nie było dotąd rozstrzygnięć w tej sprawie, rząd Słowacji "z premedytacją chciał pozostać przy rosyjskim paliwie". Pod koniec grudnia słowacki premier pojechał na spotkanie Władimirem Putinem.

Najbardziej skomplikowała się sytuacja w Mołdawii i separatystycznym Naddniestrzu. Odcięcie dostaw gazu z Ukrainy doprowadziło do ograniczenia produkcji energii w elektrowni GRES na terenie Naddniestrza. Z tego źródła pochodziło 70 proc. elektryczności zużywanej w Mołdawii. Kamil Całus, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich uważa jednak, że Mołdawia dość gładko przeszła przez pierwszy dzień kryzysu energetycznego. Uniknięto bowiem przerw w dostawach.

"Około 45 proc. energii Mołdawia pozyskała ze źródeł własnych, ponad 50 proc. pochodziło zaś z Rumunii. Energię importowano zarówno na bazie kontraktów dwustronnych z operatorem rumuńskiej siłowni jądrowej, jak i na giełdzie energii. Powinno udać się uniknąć wyłączeń. Rumuński operator zakontraktował już odpowiednie moce" - komentował Całus we wpisie na portalu X.

Analitycy spodziewają się, że decyzja Ukrainy to ostatni akord w upadku Gazpromu, który za trzy kwartały poprzedniego roku odnotował 7 mld dolarów strat. Branża oczekuje ich pogłębiania w wynikach za pełny 2024 rok. Rosyjska spółka w czasach świetności eksportowała na Zachód 180 mld m3 gazu. Ostatnio przez Ukrainę przesyłała już tylko 15 mld m3. Jeżeli unijnymi sankcjami zostaną objęte dostawy rosyjskiego LNG, może się okazać, że rosyjski surowiec zniknie z Europy w dostawach bezpośrednich.

- Niewykluczony jest jednak zwrot akcji i może dojść do jakiegoś rodzaju porozumienia ukraińsko-rosyjskiego w sprawie przesyłu gazu. Sądzę, że karta gazowa będzie ważnym elementem negocjacji w szerszych rozmowach o przyszłości Ukrainy, zawieszeniu broni, oczekiwanych po zmianie prezydenckiej administracji w USA - podsumowuje Wojciech Jakóbik.

Jak sprawę komentuje Rosja?

"Zakończenie przez Ukrainę tranzytu rosyjskiego gazu osłabia potencjał gospodarczy Europy i negatywnie wpływa na poziom życia Europejczyków. Głównym sponsorem kryzysu ukraińskiego są Stany Zjednoczone. Odnoszące sukcesy gospodarcze i niezależne kraje europejskie, będą musiały zapłacić cenę za amerykański patronat" -stwierdziła w czwartek rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. W komentarzu zamieszczonym na stronie internetowej ministerstwa nazywa decyzję Ukrainy "drapieżną strategią", której ofiarą stały się Niemcy.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjagazsankcje unii
Wybrane dla Ciebie