Keith Lamont Johnson mówi, że każdego dnia czuje się tak, jakby go mogli zamknąć w każdej chwili. Mówi, że gdy go zatrzymywano, nikt nie słuchał jego tłumaczeń, więc ostatecznie lądował w areszcie.
47-letni mieszkaniec Detroit pozywa władze trzech miast, w tym Detroit, dwóch okręgów, a także przedstawicieli organów ścigania w tych miejscach.
W lutym tego roku policja w Detroit przeprowadziła porównanie odcisków palców obu Keithów Johnsonów. Potwierdziła, że chodzi o dwóch mężczyzn. Od tego czasu fryzjer z Detroit nosi przy sobie stosowny dokument.
Johnson powiedział, że nigdy nie spotkał swego imiennika, który, jak wynika z danych stanowego departamentu zakładów penitencjarnych, w marcu rozpoczął odbywanie wyroku (za fałszerstwo) i nie wyjdzie przed listopadem roku 2009.