Fidel Castro bojkotuje żarówki
"Gazeta Wyborcza" podaje, że od tygodnia na Kubę nie wolno sprowadzać żarówek powyżej 15 W. Magazyny niszczą zapasy żarówek o większej mocy. To sposób na oszczędność prądu - pisze dziennik.
02.08.2005 | aktual.: 02.08.2005 09:04
Wojna z żarówkami to kolejna z niezliczonych batalii gospodarczych, które w ciągu 46 lat komendant Fidel Castro wszczynał na rozciągniętym froncie rewolucji - podaje "Gazeta Wyborcza". Dopóki gospodarkę kubańską utrzymywały przy życiu dotacje z ZSRR, wojny Castro były zaczepne. Jak pisze dziennik, Castro rozgrywał i przegrywał bitwy m.in. o rekordowe zbiory trzciny, produkcję mleka czy mięsa wołowego.
Po upadku ZSRR skończyły się dotacje dla Kuby. Fidelowi zostały tylko bitwy obronne, jak ta o żarówki. Kubańczycy od lat żyją w stresie - codziennie mają problemy z prądem. Na pięć, dziesięć lub czternaście godzin dziennie gaśnie światło w ich domach - pisze "Gazeta Wyborcza".
Innym sposobem Castro na oszczędzanie była kampania sprzedaży chińskich szybkowarów, których kupno polecił Kubańczykom jako najoszczędniejszy sposób gotowania ryżu - dodaje dziennik.