Festiwal w Jarocinie nie spodobał się księżom
Wzmożone spożycie alkoholu, problem narkotyków, demoralizacja młodego pokolenia, przejawy wandalizmu i propagowanie antywartości - tak oceniają czerwcowy "Jarocin PRL Festiwal" w Jarocinie (woj. wielkopolskie) kapłani z miejscowego dekanatu.
Księża zapowiadają, że w przypadku organizacji kolejnego festiwalu, poprą ewentualne protesty i publicznie je zaakceptują. Byliśmy na festiwalu w Jarocinie i widzieliśmy to wszystko na własne oczy - powiedział ksiądz dziekan - Stanisław Szymański.
Współorganizator festiwalu, wiceburmistrz Jarocina Robert Kaźmierczak nie zgadza się z oceną duchownych. Zupełnie nie zgadzam się z takimi ocenami. Nie rozumiem tego stanowiska. Jest mi bardzo przykro, bo znam tych księży i bardzo ich szanuję - powiedział.
Po 11 latach przerwy, słynne jarocińskie rockowiska, przerwane po starciach policji z ich uczestnikami w 1994 r., powróciły w tym roku, ale w zmienionej formie. Zdaniem wiceburmistrza była to jedynie próba odtworzenia rzeczywistości z tamtego okresu oraz "stworzenia żywego muzeum PRL i osadzonego w tamtych czasach rockowiska".
Księża mają jednak inne zdanie. W swym stanowisku określili festiwal jako "relikt przeszłości", który próbuje się "wskrzesić w postaci koncertów jarocińskich". "Jako odpowiedzialni duszpasterze nie możemy milcząco przyglądać się powracającej fali stanowiącej zagrożenie dla młodego pokolenia, stąd wyrażamy nasz stanowczy sprzeciw wobec takich form promowania kultury miasta, jakie miały miejsce podczas ostatniego koncertu" - napisano w stanowisku podpisanym przez dziewięciu duchownych.
Według księży, oburzenie przeciw organizowaniu festiwali w przyszłości wyraża już dziś wiele osób, rodzin i grup duszpasterskich. "Gdy zaistnieje potrzeba, osoby te myślą o organizowaniu różnych form protestu" - twierdzą duchowni.
Na tegorocznym festiwalu bawiło się ponad 10 tysięcy młodych ludzi z całej Polski. Policja nie odnotowała żadnych poważniejszych incydentów. Zatrzymano jedynie 15 osób, które posiadały narkotyki. Jestem pewien, że każdego dnia w jarocińskich szkołach można zatrzymać z tego powodu co najmniej 15 osób - uważa wiceburmistrz Kaźmierczak.