Fałszywy bombiarz w areszcie
Sąd Rejonowy w Częstochowie aresztował na trzy miesiące zatrzymanego w poniedziałek 20-letniego studenta jednej z częstochowskich uczelni, który okazał się sprawcą dwóch sobotnich fałszywych alarmów bombowych na lotnisku w Pyrzowicach i na Jasnej Górze.
10.08.2005 | aktual.: 10.08.2005 12:04
Łukasz M. we wtorek był przesłuchiwany w częstochowskiej prokuraturze i przyznał się do wszczęcia alarmów. Nie potrafiłájednak wytłumaczyć motywów, które nim kierowały. Przyznał, że to z głupoty - powiedziała oficer prasowy częstochowskiej policji nadkom. Joanna Lazar.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował studenta na trzy miesiące za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa wielu osób. Łukaszowi M. grozi kara pozbawienia wolności nawet do 8 lat i obciążenie kosztami obydwu akcji, które sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Student w sobotę między godz. 11 a 12 wysłał ze swojego telefonu na kartę SMS-y doáoficerów prasowych Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach (numery znalazł w internecie) z informacją o podłożeniu ładunków wybuchowych w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze i w Międzynarodowym Porcie Lotniczym Katowice w Pyrzowicach. Kaplica została zamknięta dla pielgrzymów i przeszukana, a lotnisko ewakuowane.
Ok. 300 pasażerów oczekujących na samolot spędziło dwie godziny na trawniku za parkingiem. Alarm opóźnił starty samolotu Lufthansy do Frankfurtu i samolotu linii Wizz Air do Aten przez Budapeszt. Przy pomocy czterech psów drobiazgowo przeszukano terminal i jego otoczenie, sprawdzono samochody na parkingu, bomby jednak nie znaleziono.
Na szczęście, ten wyjątkowo głupi żart przypadł na czas małego ruchu lotniczego. Port był nieczynny przez dwie godziny. Na prośbę policji szacujemy straty z tego tytułu, to samo zapewne robią linie lotnicze. To na pewno była spora uciążliwość dla pasażerów, może dla kogoś to opóźnienie miało poważne konsekwencje - powiedział dyrektor portu Michał Faryna.
"W Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze podłożona jest bomba. Wybuchnie 25 minut od chwili wysłania tego sms-a. Czy chcecie mieć tych ludzi na sumieniu?" - wiadomość takiej treści otrzymała oficer częstochowskiej policji w sobotę o 11.50. To czas, kiedy w sanktuarium jest mnóstwo pielgrzymów.
Natychmiast wyprowadzono wszystkich z kaplicy i przy użyciu psa tropiącego sprawdzono wszystkie miejsca, do których mają dostęp pielgrzymi. Po półtoragodzinnej akcji bomby nie znaleziono i życie w klasztorze wróciło do normy.
Policjanci z Częstochowy,áwspółdziałając z policjantamiákomendy w Tarnowskich Górach i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, przystąpili natychmiast do "namierzenia" źródła alarmu. Po kilku godzinach uzyskali pierwsze informacje, które doprowadziły ostatecznie do zatrzymania mieszkańca powiatu częstochowskiego.
Sprawca liczył na bezkarność, bo wiadomość wysłał z telefonu na kartę. Kartę zniszczył, podobnie jak telefon, który w częściach wyrzucał z samochodu jadąc do domu w Kamienicy Polskiej. Policja przez półtora dnia zbierała jego części i złożyła prawie cały - relacjonuje Lazar.