Drugi zmarły na Przystanku Woodstock
Podczas patrolowania pustoszejącego pola
namiotowego Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie)
patrol GOPR współpracujący z organizatorami festiwalu znalazł nieprzytomnego mężczyznę, który zmarł mimo reanimacji.
Ze wstępnych opinii lekarzy wynika, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych- poinformowała rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp., Agata Sałatka. Powiedziała też, że przy mężczyźnie, w wieku ok. 30 lat, nie znaleziono żadnych dokumentów lub innych przedmiotów mogących pomóc w jego identyfikacji. Obecnie pracuje nad tym policja.
Podczas oględzin ciała lekarze nie stwierdzili u niego żadnych obrażeń - dodała rzeczniczka, zaznaczając, że dokładną przyczynę zgonu ma ustalić zarządzona na poniedziałek sekcja zwłok.
Mężczyznę, leżącego na wolnym powietrzu, znaleźli ok. godz. 11 ratownicy z GOPR-u. Natychmiast trafił do jednego z punktów medycznych na Przystanku, gdzie podjęto reanimację, niestety bezskuteczną. Lekarze stwierdzili zgon.
Oprócz niedzielnego przypadku, najbardziej tragicznymi zdarzeniami podczas tegorocznego Przystanku Woodstock był wypadek kolejowy i śmierć 19-latka na polu namiotowym Przystanku, którego martwego znaleziono w namiocie w nocy z czwartku na piątek. Sekcja zwłok wykazała, że chłopak zmarł na skutek przegrzania, które spowodowało ostrą niewydolność układu krążeniowo-oddechowego.
Do wypadku na kolei doszło we wtorek, jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu. 25-letni mieszkaniec Lubina jechał na Przystanek Woodstock wraz z kilkoma kolegami - wypadł z pociągu po tym, jak wychylił się przez otwarte drzwi wagonu. Zginął na miejscu.
- Przystanek Woodstock zakończył się w niedzielę nad ranem. Przez dwa dni na festiwalu zagrało ok. 30 zespołów z kilku krajów. Policja szacuje, że na festiwalu było ok. 150 tys. ludzi