PolskaDrobne cwaniaczki z Wiejskiej. Tak posłowie trwonią nasze pieniądze

Drobne cwaniaczki z Wiejskiej. Tak posłowie trwonią nasze pieniądze

Przez 25 lat wolnej Polski posłowie skutecznie nauczyli się korzystać z przywilejów władzy. Na wyjazdy, telefony, taksówki wydają dziesiątki tysięcy złotych. W dodatku tych rozliczeń nikt nie sprawdza - czytamy w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Drobne cwaniaczki z Wiejskiej. Tak posłowie trwonią nasze pieniądze
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz

W sejmie trwa wielka kontrola: dokąd, czym i w jakim celu podróżują posłowie. Parlamentarzyści nerwowo robią rachunek sumienia. - Zwykle jest tak, że każdemu nowemu posłowi starsi koledzy wyjaśniają, jak skorzystać na oferowanych przez sejm możliwościach dorobienia - mówi tygodnikowi jeden z posłów Platformy.

Uposażenie poselskie wynosi dziś niecałe 10 tys. zł. Ale do tego dochodzą dodatki m.in. za wysługę lat. Bonus to bezpłatne przejazdy środkami transportu zbiorowego, komunikacji miejskiej i przeloty samolotem na trasach krajowych.

Suma, której rozliczenie daje największe możliwości do dowolnego jej wykorzystania, to należny każdemu z parlamentarzystów ryczałt na koszty związane z prowadzeniem biura poselskiego. W obecnej kadencji to 145 tysięcy 800 złotych rocznie, czyli ponad 12 tys. zł miesięcznie. Posłowie nie muszą wykorzystać całości tej sumy, jednak powszechną tendencją jest rozliczanie należnej sumy co do złotówki.

Jak czytamy we "Wprost", wychodzi na to, że więcej czasu niż w biurach posłowie spędzają w taksówkach. Bardzo lubią to posłowie Prawa i Sprawiedliwości, mimo ascetycznego wizerunku partii. Szymon Giżyński wydał na taksówki w 2013 r. ponad 5 tys. zł, Adam Hofman ponad 13 tys. zł. Pokaźny rachunek podatnikowi wystawili także Maciej Łopiński (ponad 6 tys. zł) i Krystyna Pawłowicz (prawie 15 tys. zł w 2013 r.).

Członkom PiS depcze po piętach Przemysław Wipler. Jego rachunek z ubiegłego roku to ponad 9 tys. zł. Jak posłowie tłumaczą tak wysokie koszty? Posłanka Pawłowicz wyjaśnia że wszystko przez to że mieszka... w Ursusie.

Jak twierdzi tygodnik, posłowie wiedzą, że ich rachunki nie są weryfikowane. - Nikomu z Kancelarii Sejmu nie chce się grzebać w stosach papierów - powiedział poseł, który niedawno zakończył swój mandat.

Więcej w dzisiejszym wydaniu tygodnia "Wprost"

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (343)