Sprzedawane przez całą zimę pod Tatrami "oscypki", to w ogromnej większości wędzone sery z mleka krowiego. Dopiero na wiosnę, gdy zaczyna doić się owce, pojawiają się prawdziwe oscypki.
Na razie mleka jest niewiele – mówi pani Wanda sprzedająca sery na Krupówkach. Na taki pełny sezon trzeba poczekać jeszcze ze dwa tygodnie - zaznacza.
Duże oscypki produkowane są już z dodatkiem mleka owczego. Nieuświadomieni smakosze góralskiego serka myślą, że powinien on w całości być zrobiony z mleka owczego. Nic bardziej mylnego. Gdyby gazdowie tak robili, mało komu smakowałby wędzony ser.
Trzeba mieszać mleka krowie i owcze – tłumaczy Stanisław Stopka, góral z Olczy. Jakby pucyć tylko z owcy, to taki oscypek były niedobry. Bo wtedy, gdy słońce zaświeci, to leci z niego tłuszcz, a jak jest zimno, to tak twardnieje, że trzeba go potem moczyć. I kruszy się. Dlatego trzeba mieszać. Wtedy jest najlepszy i najsmaczniejszy - tłumaczy.
Jak rozpoznać czy kupowany przez nas ser jest oryginalny czy podrabiany? Górale twierdzą, że ceprowi to się nie uda. Jest delikatna różnica w kolorze – mówi pani Władysława z Krupówek. Ale trzeba mieć talent, żeby to rozpoznać - dodaje. Prościej jest kupować u sprawdzonych osób.
Przez najbliższych siedem miesięcy turyści będą mogli delektować się owczymi przysmakami. Oprócz oscypków pojawiły się już bundz i prawdziwa bryndza.
Przemek Bolechowski