Demonstracja dla PiS na razie odwołana, ale "jeśli będzie rozpier…, to pewnie zmienią zdanie"
"Solidarność", Rodzina Radia Maryja i Kluby "Gazety Polskiej" już się szykowały na wielką demonstrację w Warszawie, aby pokazać poparcie dla rządu Prawa i Sprawiedliwości, ale plan zarzucono. Jak się dowiaduje WP, jeśli w Sejmie kryzys się zaogni, to temat wróci. - Jeśli będzie rozpier..., to pewnie wszyscy zmienią zdanie - słyszymy od jednej z osób zaangażowanych w przerwane plany.
11.01.2017 | aktual.: 11.01.2017 11:00
Marek Lewandowski, rzecznik "Solidarności", mówi WP: - Jest szansa na porozumienie w Sejmie, więc na ten moment nie należy eskalować napięć i dać szansę na porozumienie i powrót do normalności. "Solidarność" wstrzymuje się od czynnych akcji - na razie ich nie planujemy.
Według informacji WP "Solidarność" od początku nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do perspektywy demonstrowania poparcia dla PiS. Dużo większa motywacja była w Klubach "Gazety Polskiej". Ostatecznie zapadła decyzja - w porozumieniu z PiS - aby zaczekać na wydarzenia pierwszego dnia obrad Sejmu w 2017 r., a więc 11 stycznia (dziś).
"Solidarność" podjęła zatem uchwałę o wstrzymaniu się z demonstracją poparcia dla polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości. W niej to władze "S" oceniają, że opozycja "ma na celu stworzenie wrażenia totalnego chaosu w kraju". - Metoda ta obliczona jest na wywołanie konfrontacji społecznej, paraliżu państwa, a w konsekwencji na przejęcie władzy - stanowi uchwała Komisji Krajowej związku.
"S" podkreśla zarazem, że związek zawodowy zbudowany jest w oparciu o katolicką naukę społeczną i przywiązanie do wartości demokratycznych. To także dyskretne nawiązanie do nieoficjalnych zabiegów Kurii Warszawskiej z kard. Kazimierzem Nyczem o zażegnanie kryzysu parlamentarnego.
Najważniejsze w tym dokumencie jest jednak to, że "Solidarność" - jak pisze - "biorąc pod uwagę informację o możliwym porozumieniu sił parlamentarnych zmierzającym do zakończenia kryzysu sejmowego uważa, że należy powstrzymać się od czynnych działań".
Uchwałę "S" podejmowała jednak, gdy widoki na porozumienie w Sejmie były dużo bardziej realne niż obecnie. Wówczas Ryszard Petru wciąż optował przy wynegocjowanym - ale bez PO - porozumieniu z PiS. Z racji braku akceptacji ze strony Platformy, Petru się wycofał, a porozumienie nie stało się faktem. Kryzys w Sejmie wszedł z kolei w nową fazę.
Poseł PiS Janusz Śniadek (były przewodniczący "Solidarności") nie wyklucza powrotu to idei wielkie demonstracji na rzecz PiS.
- Brak zapowiedzi tej manifestacji teraz oznacza, że koledzy uznali, że nie będą się wpisywać w scenariusze Platformy, która na wszelką cenę chce doprowadzić do destabilizacji kraju i eskalacji napięcia. Znając jednak mobilność związku, jestem pewien, że gdy zaistnieje konieczność, jesteśmy - bo w końcu jestem delegatem na zjazd krajowy - w stanie szybko się zmobilizować i bardzo szybko przeprowadzić taką akcję - mówi WP.
A czy taka sytuacja zaistnieje? - Decyzja ma zapaść po dzisiejszych wydarzeniach. Jeśli będzie rozpier..., to pewnie wszyscy zmienią zdanie. Decyzja na dziś jest taka, że nic nie organizujemy demonstracji. Władze "S" czekają na to, co się wydarzy - mówi nam osoba zaangażowana w plany wyjścia na ulice z poparciem dla rządu PiS.