Czy prezydent USA może ułaskawić samego siebie? Trump w coraz większych tarapatach
Podczas gdy w Polsce dyskutuje się nad dopuszczalnością kontroli prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości nad sądami, w Ameryce trwa inna, równie ciekawa debata prawna nad innym pytaniem: czy prezydent może ułaskawić samego siebie. Nad takim rozwiązaniem zastanawia się Donald Trump.
24.07.2017 | aktual.: 25.07.2017 07:51
O tym, że amerykański prezydent zapytał swoich prawników o możliwość ułaskawienia samego siebie pisał w ubiegłym tygodniu "Washington Post". Trump i jego doradcy dyskutują o tym w kontekście toczącego się śledztwa specjalnego prokuratora Roberta Muellera, powołanego przez Departament Sprawiedliwości do zbadania sprawy związków otoczenia Donalda Trumpa z Rosją. Media donosiły bowiem, że były szef FBI interesuje się nie tylko współpracownikami Trumpa, ale też działalnością samego prezydenta. Mueller zamierza prześwietlić m.in. biznesowe związki i transakcje Trump Organization.
To, że prezydent rzeczywiście zastanawia się nad swoim prawem łaski, zostało niejako potwierdzone przez niego samego. W sobotę przywódca opublikował tweeta, w którym zaznaczył, że "wszyscy są zgodni co do całkowitego prawa prezydenta do ułaskawienia"
Prezydent ponad prawem?
Kwestia wywołała sporą dyskusję wśród prawników. Zdania są podzielone, przede wszystkim ze względu na to, że byłaby to sytuacja bez precedensu. Zaś amerykańska konstytucja jest tu mało konkretna. Mówi ona jedynie, że prezydent ma "prawo łaski w sprawach o przestępstwa przeciwko Stanom Zjednoczonych, z wyłączeniem spraw wszczętych wskutek postawienia w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów". Jedni prawnicy, jak Susan Low Bloch, profesor prawa z Uniwersytetu Georgetown, uważa że prerogatywy prezydenta do udzielania łaski dotyczy też jego samego. Inni, jak Jimmy Gurulé z Uniwersytetu Notre Dame w Indianie są zdania, że złamałoby to nadrzędną zasadę mówiącą, że nikt nie stoi ponad prawem. Wszyscy są jednak zgodni, że sytuacja byłaby absolutnie kuriozalna - a ułaskawienie nie miałoby mocy zablokować ewentualnego impeachmentu.
Trump jak Nixon
Tymczasem coraz więcej wskazuje na to, że Trump jest blisko decyzji o zwolnieniu Muellera. Byłaby to sytuacja wprost analogiczna do "masakry sobotniej nocy", kiedy Richard Nixon zwolnił specjalnego prokuratora Archibalda Coksa, powołanego do zbadania sprawy Watergate. To wydarzenie przyspieszyło ostateczny upadek jego prezydentury.
O tym, że Trump przymierza się do podobnego ruchu może świadczyć jego ostatni wywiad dla "New York Timesa". Prezydent ostro skrytykował szefa Departamentu Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego Jeffa Sessionsa za to, że ten wyłączył się ze śledztwa w sprawie "Russiagate", co dało okazję jego zastępcy, Rodowi Rosensteinowi (który nie jest związany z Trumpem) do powołania Muellera. Na dodatek Trump na Twitterze wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że Sessions nie zajął się kwestią rosyjskich powiązań Hillary Clinton. W poniedziałek pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że Trump zamierza zwolnić Sessionsa i zastąpić go byłym merem Nowego Jorku Rudym Giulianim. W domyśle, Giuliani miałby podjąć decyzję o odwołaniu specjalnego prokuratora.
Syn i zięć w opałach
Mimo że dochodzenie w sprawie "Russiagate" trwa już prawie pół roku, nadal pozostaje tematem numer 1 w USA. W ostatnim czasie sprawa zyskała dodatkowego impetu po tym, jak wyszło na jaw, że syn prezydenta, Donald jr. oraz jego zięć Jared Kushner odbyli latem ubiegłego roku tajne spotkanie z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką, wysłanniczką rosyjskiego prokuratora generalnego Jurija Czajki. Weselnicka obiecała kampanii Trumpa materiały kompromitujące Hillary Clinton, lecz według syna prezydenta podczas spotkania nie spełniła swojej obietnicy. Mimo to, fakt ten jedynie wzmocnił podejrzenia i narrację o współpracy ekipy Trumpa z Rosjanami podczas kampanii wyborczej. W poniedziałek Kushner będzie tłumaczył się z tych oskarżeń przed senacką komisją ds. wywiadu. Jego stanowisko jest jednoznaczne.
"Nie byłem w zmowie z żadnym obcym rządem, ani nie wiem, by ktokolwiek w kampanii to robił" - napisał w oświadczeniu.