Co będzie z Ligą Polskich Rodzin - podzieli się czy zjednoczy?
Jeśli Liga się nie zmieni, jeśli nie
przestanie być przybudówką Młodzieży Wszechpolskiej, to będę
budował nową formację - mówi Bogusław Kowalski. Kowalski to lider
posłów, którzy odeszli z klubu LPR, by na własną rękę negocjować
koalicję z PiS - przypomina "Gazeta Wyborcza".
09.05.2006 | aktual.: 09.05.2006 07:56
Udało im się - jako Narodowe Koło Parlamentarne podpisali porozumienie w sprawie rządu i wspólnego z PiS startu w wyborach samorządowych. Liczą na dwa stanowiska wiceministrów (dla Kowalskiego i Andrzeja Mańki) i trzy podsekretarzy stanu (kandydatami są m.in. Maciej Eckardt, bydgoski polityk LPR, i Przemysław Piasta, wicemarszałek województwa wielkopolskiego). Od jednego z liderów PiS "GW" usłyszała jednak, że to warunki wygórowane. Negocjacje we wtorek.
Tydzień po Kowalskim umowę z PiS zawarła reszta Ligi, wydawałoby się więc, że nic nie stoi na przeszkodzie do zjednoczenia. Ale między dawnymi kolegami nie ma zaufania. Od jednego z rozłamowców gazeta usłyszała, że Giertych w negocjacjach z PiS domagał się wyrzucenia ich z koalicji. Za zgodą jest Marek Kotlinowski (LPR), ale nie wszyscy w Lidze tak myślą. Wojciech Wierzejski: Kowalski to szkodnik, który miał za zadanie rozwalić Ligę.
Niewykluczone więc, że w wyborach samorządowych politycy obecnej Ligi - bo rozłamowcy oficjalnie wciąż są w partii - wystartują z dwóch konkurencyjnych list - przypuszcza "Gazeta Wyborcza". Jedni przytulą się do PiS, drudzy powalczą samodzielnie albo w ludowo- narodowym sojuszu z Samoobroną. - Decyzja o wyborach samorządowych zapadnie nie wcześniej niż w czerwcu. Zobaczymy, jak nam się będzie układało w rządzie - mówi Wierzejski. (PAP)